niedziela, 11 maja 2014

Prolog? Nie, bez prologu... Akt 1.

Z życia Michała. Dzień pierwszy.
- Tak bardzo Ci dziękuje, że przy mnie jesteś...- rzekła słabym głosem Jowita. Była wyczerpana chorobą. Wszyscy, nawet ona wiedziała, że dzisiaj, że właśnie dziś, umrze. Nieuleczalnie chora. Skatowana. Wymęczona. Miała dość...
- Kochanie, zawsze przy Tobie będę... A jeśli odejdziesz, a nie odejdziesz...- Michał przerwał. On też miał już dość. Modlił się codziennie, aby Jowita, jego pierwsza i jedyna miłość pokona raka. Pytał Boga, dlaczego nie można było wykryć tego trzeciego stadium wcześniej... Ale było za późno... 
- Michał, nie oszukujmy się. Dzisiaj mnie zabraknie. Od jutra twoje życie się zmieni!- sięga po książkę. "P.S. Kocham Cię". Jej ostatnia...- "Nie bój się ponownie zakochać. Otwórz swe serce i podążaj tam, dokąd Cię ono wiedzie... i pamiętaj, fruń do księżyca...P.S. Zawsze będę Cię Kochał..."- zacytowała- będziesz o tym pamiętać?- ślicznie się uśmiechnęła. To był jej najpiękniejszy makijaż. 
- Będę... Jak myślisz... Jak Czarek na to zareaguje?- zapytał. 
- Czaruś... Polubicie się...- nagle, Jowita zaczęła szybko oddychać. Kubiak wstał i pobiegł po doktora. Kiedy wrócił, ukochana miała zamknięte oczy. Było słyszeć tylko dźwięk respiratora. Okropny dźwięk. "Biiiiiip". Odeszła. Chwycił ją za rękę. Robił najdziwniejsze miny, byle tylko ukryć łzy. Zauważył książkę. Wyrwana strona. Zdążyła napisać "Kocham". Wstał i wyszedł z sali. Nigdy nie zobaczy jej pięknego uśmiechu. Nigdy nie poczuje jej wspaniałego zapachu. Nigdy nie usłyszy kocham cię, od ukochanej osoby...


Z życia Laury. Dzień pierwszy.
- Córciu, jesteś gotowa?- zapytała mama. Nie, nie była. Nie chciała tego ślubu! Nie kochała Janka! Nie chciała mieszkać w Lublinie! 
- Tak mamo, jestem gotowa. Idziemy...- odpowiedziała unosząc kąciki ust. Mama zaprowadziła ją pod kościół. Wszyscy byli w środku. Przed budynkiem czekał ojciec. Wziął ją pod rękę.
- Janek jest...- zaczął.
- Wiem...
- Laura!- przystanęli. Spojrzała pytającym wzrokiem.- Zrób co chcesz! Rób tak, żebyś była szczęśliwa! Jeśli, ten ślub, ma sprawiać ci radość, do końca życia, powiesz "tak". Ale jeśli... Nie wychodź za niego...- dzwony. Wszyscy wstali. Dzisiaj, Laura po raz pierwszy szczerze się uśmiechnęła. Ucałowała ojca w policzek. Weszła do kościoła.
- Janek!- krzyknęła. Wszyscy na nią spojrzeli. Chłopak, dwudziestoośmioletni, podszedł do niej.- Nie mogę... Nie kocham cię. Przepraszam!- uciekła. Tak jak stała. Z suknią ślubną, którą trzymała w rękach, bo była za długa... za piękna na zniszczenie. Wsiadła do białej limuzyny, wypożyczoną specjalnie na tą okazję.
- Niech pan jedzie!- krzyknęła.
- Dokąd?
- Do domu. A potem na dworzec.
I tak, zakończyła się przygoda Laury ze ślubem, z Jankiem, z Lublinem...

Z życia Michała. Parę godzin później.
Wszystko załatwił. Teraz wszedł do ich wspólnego mieszkania. Każda jego część przypominała mu o Jowicie. Powiesił klucze na wieszaku. Spojrzał w lustro. Wyglądał strasznie! Podkrążone oczy, na dodatek czerwone. 
- Czarek!- zawołał. Usłyszał ciche kroki. Wszedł do salonu. Spojrzał na niego swoimi oczami. Michał kucnął. Czarek przybiegł do niego.
- Posłuchaj mnie... Jowita umarła. Nie żyje. Już nie przyjdzie... Zostaliśmy sami przyjacielu...- Czarek jakby zrozumiał. Wtulił się w Kubiaka. Siatkarz pogłaskał go po łebku. Ten zamerdał ogonem. - Musisz mi zaufać...Od teraz trzymamy się razem... Chodź spać piesku!


_____________________________________
Koniec pierwszego rozdziału. Jestem z siebie dumna. Udostępniać, komentować :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz