piątek, 23 maja 2014

Akt 7.

Laura.
 Bzz, bzz, bzz. Bzz, bzz, bzz.
Spojrzała na wyświetlacz. Dostała wiadomość, od rodziców. I od Janka. I od wszystkich znajomych... No tak, miała dzisiaj urodziny. Pełne 24 lata. Odczytała wszystkie, na wszystkie także odpisała. Po chwili, usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę!- zawołała. Przeciągnęła się i głośno ziewnęła.
- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje, nam!- powiedziała Mira, wchodząc z kawałkiem ciasta, w którym włożona była świeczka oraz pysznie pachnącą jajecznicą.
- O jejku! Skąd wiedziałaś?- zapytała Laura.
- Kiedyś, jak dawałaś rzeczy do prania, znalazłam twój dowód i sprawdziłam kiedy masz urodziny. Wszystkiego dobrego!
Laura zjadła śniadanie i poszła do łazienki, zrobić poranną toaletę. Ponieważ, była sobota, razem z Mirą postanowiły iść na zakupy. Dziewczyny ostro zaszalały i tak, Laura została posiadaczką sukienki i nowej pary butów. 
- Ej, miałaś zadzwonić dzisiaj do Kubiaka!- Mira szturchnęła Laurę w żebro.
- Aaa tam, nie będę mu głowy zawracać... 
- To samo mówiłaś wczoraj! Proszę cię! Błaaaaaagam!
- Dobrze! Już dobrze, zadzwonię do niego!- Laura wyciągnęła telefon i wybrała numer siatkarza.
- Halo?
- Cześć! Z tej strony Laura!
- Wiem, wiem... Co u ciebie?
- Nic ciekawego... Chciałam zapytać co z tą kawą... Nadal aktualne?
- JASNE! Dzisiaj?
- Może być i dzisiaj! A o której i gdzie?
- Mogłabyś wpaść na trening? Gramy o piętnastej, posiedzisz trochę, a ja coś wymyślę...
- Ok! Więc... do zobaczenia!
- Cześć i...
- Tak?
- Nie nic. Dowiesz się potem. Pa!
Laura rozłączyła  się i odstawiła telefon na bok. Mira spoglądała na nią pytającym wzrokiem.
- Iii?- zapytała brunetka.
- Iii nic, umówiliśmy się- Laura podniosła ramiona.
- Gdzie?
- Nie wiem! Ma mnie gdzieś zabrać...
- O której?- naciskała Mira.
- Po treningu! Mam przyjść na trening i później pójdziemy na kawę. Także, chodźmy już do domu, bo chciałabym się przygotować!

Michał.
Czekał na tę chwilę z niecierpliwością. Trening trwał w najlepsze, a Laura dalej się nie pokazywała. Po paru minutach, zobaczył wchodzącą blondynkę na halę. Pomachał jej, a ona odwzajemniła ten gest. Gwizdek trenera.
- Chłopaki, kończymy na dzisiaj. Bardzo ładne zagrania... Jestem z was dumny. Do szatni!- powiedział Bernardi, a Kubiak w tym czasie podszedł do Laury.
- Cześć! Masz jakieś propozycje?- zapytał siatkarz siadając obok niej.
- Nie mieszkam w Jastrzębiu zbyt długo, więc myślałam, że ty coś wymyślisz!
- Oh! Ok. Jest takie jedno miejsce. Można wypić dobrą kawę, zjeść coś dobrego, a uwierz mi, jestem piekielnie głodny! Gotowa na... kawę?- zapytał Michał z tajemniczą nutą w głosie.
- Coś przede mną ukrywasz! Gadaj!- Laura zaśmiała się. Znów ten piękny uśmiech. Mógłby ją teraz pocałować! Był zdolny do wszystkiego... HALO! Michał, opanuj się...
- Dobra! Czekaj tylko!- chłopak pobiegł do szatni. Po paru minutach zjawił się z pozostałymi siatkarzami. Wszyscy ustawili się w jednej linii i zaczęli głośno śpiewać "Sto lat". Po skończonym, za to jakże bardzo udanym występie, Michał wręczył Laurze babeczkę, w której  była zapalona świeczka.
- Pomyśl życzenie i dmuchnij!- powiedział jeden z siatkarzy, którego jeszcze nie znała.
[UWAGA! 4 SET, POLSKA-SŁOWENIA, ZARAZ WYSKOCZY MI SERCE!]
Laura wiedziała, o czym marzy. To marzenie nie zmieniało się od paru lat... Dmuchnęła. Świeczka zgasła i rozległo się głośne "Wszystkiego Najlepszego!", po czym siatkarze udali się do szatni.
- Ja się idę przebrać, zaraz będę. Możesz zostać tutaj, albo wyjść przed sztanie!- krzyknął Michał oddalając się. Dziewczyna nie czekała, wzięła torbę i poszła.
[OOO MATKO, TIE-BREAK. TRZYMAMY MOCNO KCIUKI!].
- Miiisiek! Fajna ta Laura!- zaczął Wojtaszek.
- Ej, ty masz żonę!- przerwał mu Michał.
- Za to ja nie mam, i mówię, że Laura jest świetna!- powiedział Czarnowski, a Kubiak rzucił w niego koszulką.
- Dobra, spokój. Ja ją zaprosiłem na kawę więc się już zmywam! Cześć!- siatkarz wybiegł z szatni. Pobiegł na boisko, Laury nie było. Przyszedł na korytarz. JEST!
- Pytanie numer jeden!- zaczęła Laura.- Skąd wiedziałeś, że mam dziś urodziny?
- Jestem jasnowidzem? Taa, jestem jasnowidzem, a mówią mi...
- MIRA! Ona do ciebie zadzwoniła?
- Nic ci nie powiem! Przejdźmy do pytania numer dwa...- Michał pociągnął ją za sobą.
- Gdzie idziemy?
- Na kawę! Wsiadaj do samochodu, przejedziemy się...!
Podróż przeminęła im fantastycznie! Michał puścił muzykę i zaczął śpiewać. Laura miała niezły ubaw. Po paru minutach byli pod kawiarenką. Laura chciała nacisnąć klamkę, lecz Michał ją powstrzymał. Schylił się do tyłu i wyciągnął ogromny bukiet róż.
- Wszystkiego najlepszego. Tym razem tylko od Michała... Mam nadzieję, że lubisz czerwone...- Kubiak westchnął.
- Szkoda, że mam potworne uczulenie na takie kwiatki!- Laura spuściła głowę, a Michał otworzył oczy ze zdumienia- żartuję! Są  piękne, dziękuję...- dziewczyna nachyliła się nad policzkiem siatkarza i musnęła ustami. Otworzyła klamkę i podeszła do drzwi. Kubiak ustawił się zaraz za nią. Usiedli przy stoliku przy kominku.
- Co podać?- kelner zjawił się w oka mgnieniu.
- Dla mnie... cappuccino i sałatka grecka- Laura podała zamówienie.
- Ja poproszę... to samo wezmę. Dziękujemy!- Michał uśmiechnął się. Przez chwilę, panowała cisza. Okropna cisza.
- Więc... opowiesz mi coś o sobie?- zapytał Kubiak.
[PRZEGRALIŚMY... DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNI PO PORAŻCE!]
- Mieszkałam w Lublinie... Studiowałam prawo...Miałam wyjść za mąż, ale w ostatniej chwili... Przed kościołem uciekłam. Nie kochałam tego mężczyzny. To tyle...- Laura wzięła widelczyk i zaczęła jeść wcześniej przyniesione danie.
- Wow! To teraz ja, co? Gram w siatkówkę... To już wiesz. Dwa lata temu, zakochałem się na zabój w pewnej dziewczynie. Planowaliśmy wspólną przyszłość, dzieci, dom... Okazało się, że jest chora. Trzeci stadium raka. Zmarła całkiem niedawno... Parę tygodni... W wielkim skrócie...-  Michał spuścił ton głosu, ciężko oddychając.
- Może, to nie jest najlepszy czas, na spotykanie się ze...- Laura zaczęła, ale Michał podniósł wzrok. Patrzył jej prosto w oczy. 
- Z tobą? Przecież to tylko kawa... A to, że masz... jesteś... Piękna, masz cudowny uśmiech... Sam nie jestem gotowy na, coś nowego. Chyba... Chyba że się zakocham w tobie do szaleństwa, co nie potrafi mi robić podstawowych czynności życiowych...
- Nie strasz mnie!- Laura wzięła go za rękę. Cudowna fala ciepła uderzyła go od stóp do głów. Wieczór minął im doskonale. Śmiali się i rozmawiali o głupotach. Po godzinie 21, Michał odwiózł Laurę do domu. 
- Dziękuję, świetnie się bawiłam!- dziewczyna uśmiechnęła się. Po raz kolejny mógł ją podziwiać. 
- Ja ci też bardzo dziękuję, to był przemiły wieczór!
- To... do zobaczenia na meczu?
- Oczywiście! A więc, cześć!- Michał nachylił się i ucałował jej policzek. Dziewczyna wysiadła z auta, a on głęboko odetchnął. To był jeden z najwspanialszych dni w jego życiu!



_________________________________________________
KOMPLETNY BRAK WENY! Zabierałam się za to, i zabierałam i... nic! Pustka! Ratunku! 
Komentujesz=motywujesz :)
Informacja:
Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. Weekend mam ostro zajęty, a od poniedziałku jestem w Zakopanem. Aż do środy. Może czwartek? Może przyszły weekend? Będzie mało czasu... Przepraszam za wszystkie błędy i pozdrawiam :)

3 komentarze:

  1. No ale Michał jest bezpośredni w uczuciach. Nie podziewałam się. Świetny rozdział. Ciekawe co wymyślisz w następnym. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;)
    co Ci się w nim nie podoba? On jest świetny. Michał taki kochany róże mmmmm ;33
    ah czyżby miłość od pierwszego wejrzenia? Widać, że ich ciągnie do siebie i nie przejdą Koło tego obojętnie. I następne spotkanie na meczu a może po meczu znowu kawa,spacer? Hahaha to już tylko moje domysły ;) świetnie piszesz ;D kurde miałam się nie rozpisywać tak jak ostatnio no ale tak jakoś wyszło ;)
    pisz jak najszybciej kolejny rozdział bo się nie mogę doczekać ;) więc dużo weny by rozdziały ''same'' się pisały hahahaha pozdrowienia i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ;d na wycieczce wena będzie ;d hehe ;d zapraszam -> http://badzwartmilosci.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń