niedziela, 25 maja 2014

Akt 9.

Michał.
- Myślisz, że to za wcześnie?
- Ugh... Moim skromnym zdaniem tak. Nie poznałeś jej do końca, wiesz tyle, że ma na imię Lena...
- Laura!
- No tak, Laura. Ale pamiętaj, że wygląd to nie wszystko...
- Zbyszek, wiem. Od śmierci Jowity minął cały miesiąc...
- A może to właśnie o miesiąc za prędko? Misiek proszę cię, zastanów się nad tym dwa razy, zanim zrobisz coś pochopnie. Tylko o to cię proszę...
- Dobra, pomyślę... Dzięki.
- Nie ma sprawy. Muszę lecieć. Zadzwoń jeszcze. Cześć!
Ciężko westchnął. Nie miał pojęcia co miał robić... A jeśli oszukuje sam siebie i wmawia sobie że ją kocha? A jeśli naprawdę coś do niej czuje? Wziął kluczyki z szafki. Wsiadł do samochodu i zastanowił się, gdzie ma jechać... Musi! Musi jej to wytłumaczyć...


Laura.
- Jesteś tego pewna?- zapytała Mira podając jej koszulki.
- Tak. Muszę wyjechać na parę dni... tygodni. Może już nie wrócę, nie wiem. Tak będzie dobrze!- obie usłyszały dzwonek do drzwi. Laura dalej się pakowała, kiedy do jej pokoju wszedł Michał. 
- Cześć... Wyjeżdżasz?- spytał z niepokojem w głosie.
- Yhym... Michał, musimy...
- Porozmawiać. Tak. Więc zacznę od tego, że...
- Nie! Daj mi skończyć. Musimy przestać się spotykać. Na jakiś czas. To wszystko zmierza w  dość niebezpieczny kierunek... Boję się, że to zajdzie za daleko...- Laura wzięła go za rękę i lekko się uśmiechnęła. 
- Dokąd wyjeżdżasz?- siatkarz wziął rękę i skrzyżował je
- Tam skąd przyjechałam...
- Czyli?!
- Do Lublina... Nie wiem na jak długo. Może będę chciała tylko odpocząć, ale możliwe jest też to, że zostanę tam do końca życia- dziewczyna zapięła torbę. 
- Odwiozę cię!- zaproponował Kubiak sięgając po jedną walizkę.
- Nie... Za parę minut mam autobus, także już pójdę. Mira, idę już...- dziewczyna otworzyła drzwi.
- Zadzwoń jak dojedziesz! Smutno będzie bez ciebie... I kto mi będzie gotował?- brunetka otarła łzy. Laura zaśmiała się i pocałowała ją w policzek. Zeszła ze schodów razem z Michałem. Wyszli przed budynek. 
- To cześć!- blondynka uśmiechnęła się i wzięła od niego walizkę, ruszając przed siebie. Siatkarz stał przez chwilę, lecz pobiegł za nią i szarpnął mocno za rękę.
- Powiedz mi jedno! Dlaczego dziewczyny, na których mi najbardziej zależy, zawsze odchodzą?- Kubiak wpatrywał się w jej oczy. Laura ujęła jego twarz w dłonie i musnęła jego usta.
- Do zobaczenia!- powiedziała i poszła w stronę dworca autobusowego.

Zakręt, drugi i kolejny... Pociąg mknął przed siebie niczym rakieta. W centrum handlowym, w Rybniku spotkała tych samych chłopaków, co miesiąc temu. Teraz czekała tylko na Lublin. Miała nadzieję, że Michał nie będzie jej szukał. Ogromną nadzieję...


Michał.
Położył się na kanapie. Długo nie musiał czekać, aż Czarek wskoczy na jego tors.
- Wiesz co piesku... Znowu mi uciekła. Najpierw Jowita, teraz Laura. A ty mnie zostawisz, czy też sobie pójdziesz?- pies spojrzał na niego i zaczął lizać mu rękę-  ok! Fajnie! Dzięki przyjacielu... Wiesz co. Teraz liczy się tylko siatkówka! I tak będzie najlepiej...



Laura.
- Tak, dojechałam. Nie masz się o co martwić... Teraz pójdę do domu i... tyle. 
- Obiecaj mi, że wrócisz!
- Nie mogę... Nie potrafię...
- To chociaż, że mnie odwiedzisz...
- Oo, to ci mogę zapewnić. Przecież zapomniałam sukni ślubnej...
- Leży w szafie, przechowam ją do twojego powrotu. Trzymaj się!
- Pa!
Szła ścieżką do domu. Co powiedzą rodzice? Co powie Janek? Jak się czuje Michał? Otworzyła furtkę i weszła do domu. Rodzice siedzieli w gościnnym oglądając telewizję.
- Cześć... Wróciłam- powiedziała Laura z uśmiechem na ustach.
- Córeczko! Masz wakacje?- mama uścisnęła ją z całych sił.
- Nie mamo... Zostanę na dłużej...
Po kolacji, usiadła na swoim łóżku. Wpatrywała się w ekran telefonu i czekała na jakiś znak. Chciała, żeby na wyświetlaczu pojawił się numer Michała... Tęskniła... Ale nie mogła z nim być! Ktoś zapukał do drzwi. Wszedł ojciec. Laura uśmiechnęła się szeroko.
- Co tam robiłaś córcia?
- Gdzie?
- No tam, gdzie jechałaś...
- Gotowałam, chodziłam na mecze siatkówki!- poczuła przypływające łzy. Szybko wytarła oczy ręką.
- I na pewno poznałaś jakiegoś siatkarza!- tata szturchnął ją lekko w żebro.
- Nawet trzech! Możemy o tym nie rozmawiać?- poprosiła Laura udając ziewnięcie. 
- Ale kiedyś to zrobimy. Śpij dobrze!- tata wstał i wyszedł, podczas gdy ona opadła na łóżko. W ciągu pięciu minut zasnęła. Obudziła się ponownie, słysząc wibrację telefonu. SMS. Michał. "Dobranoc, siatkarskich! :)" 



__________________________________________________________________
Udało się! Mamy awans! Do zobaczyska w czwartek :* 

1 komentarz:

  1. Ej no jak mogłaś im to zrobić?
    Jak to przeczytałam to miałam łzy w oczach i tak mi smutno ;C no ale nie ukrywam, że świetny rozdział ;D
    mam nadzieję, że dadzą sobie szansę ;) dużo weny i do następnego ;**
    mam nadzieje, że pojawi się jak najszybciej ;) pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń