niedziela, 18 maja 2014

Akt 5.

Michał.
- Kubiak, do cholery! Skup się na grze! Jeszcze raz...- powiedział Łasko i podrzucił piłkę w górę. Niestety i tym razem, przyjmujący przyjął piłkę niedokładnie. -  Co jest?
- Coraz częściej myślę o tym, co by było gdyby... Gdybym to ja zmarł, a nie Jowita...-siatkarz usiadł na podłodze, lecz po chwili położył się z rękoma na głowie.
- Co by było? Po pierwsze, Jastrzębie, tak jak wasza reprezentacja straciłaby świetnego przyjmującego. A po drugie... Słuchaj, co by czuła Jowita? Zazwyczaj jest tak, że kobiety gorzej znoszą śmierć kogoś bliskiego... Załamała by się, tak jak ty teraz... 
- Wiesz, chyba masz rację... Nie, ona by tego nie zniosła... Przepraszam...- odpowiedział Kubiak. Wstał z ziemi i teraz, przyjął mikasę perfekcyjnie. - A po za tym...  Myślę nad tym, co by było, gdybym nie zachował się jak debil przy Laurze. Byłem jeszcze w szoku, ona tak prędko się odezwała, a ja nawet nie miałem czasu na zastanowienie się. Nie miała się gdzie podziać, musiałem jej pomóc... A teraz nie mam pojęcia gdzie jest, czy wyjechała, czy coś wynajęła. Chciałbym się z nią zobaczyć, przeprosić... Najwyraźniej nie była nam pisana dalsza znajomość...- i atak! Jastrzębski miał trening jeszcze godzinę. Później, Michał poszedł do domu w trochę lepszym nastroju. Wszedł i od razu spojrzał w lustro. Naszyjnik Jowity wciąż był na jego szyi.  Złoty krzyżyk, niby nic wielkiego... 
-Kocham cię i zawsze będę... Śpij dobrze Jowitko!- powiedział i skierował oczy ku górze. Mecz już jutro. Musiał się dobrze wyspać, więc udał się do sypialni. Po chwili przybiegł do niego Czarek.
- Ooo nie, nigdzie nie idę. Jestem wykończony... Ugh... Leć po piłeczkę, idziemy do ogródka i tam się pobawimy!- pies pobiegł do salonu i po chwili wrócił z żółtą piłeczką w paszczy. Siatkarz otworzył drzwi balkonowe a Czarek radośnie zamerdał ogonem. Na zewnątrz spędzili kolejne pół godziny. Potem Kubiak zrobił sobie kolację i z uśmiechem na ustach zamknął oczy.


Laura.
Wyszła na spacer ulicami Jastrzębia. Była godzina dziewiąta rano, ludzie spieszyli się do prac, szkół. A ona zastanawiała się co będą robić po południu z Mirą. Dziewczyna zostawiła jej trochę kasy, aby zrobiła zakupy i nowy (jak to nazwała Mira) masterszef ugotował coś pysznego. Postanowiła zrobić pierś kurczaka w ziołach. Udała się do jednego ze znanych hipermarketów i zakupiła sporą część produktów.W domu, zamarynowała kurczaka i czekała na współlokatorkę. Puściła film na DVD "Jak urodzić i nie zwariować". Zaczęła się zastanawiać czy teraz układałoby się jej z Jankiem. Czy jej szuka? A rodzice... Odchodzą od zmysłów... Poszukała telefonu. Musiała do nich zadzwonić...
- Córuniu... Gdzie ty jesteś?
- Mamo! Powiedz mi, że nie ma z wami Janka...
- Nie ma, nie ma... Załamał się bidulek... 
- Mamusiu, przepraszam cię. To nie miało tak wyglądać. Ale tata, on mi powiedział, że...
- Ja wiem Laurko, wiem. Wszystko mi powiedział. Naprawdę nie kochałaś Janka?
- Nie mamo. Nie wyobrażałam sobie życia z kimś kogo nie kocham...
- Dobrze córuś, rozumiem cię... A powiedz mi, gdzie jesteś...
- Mamo, nie martw się o mnie. Ja jestem bardzo daleko od Lublina...
- Jesteś za granicą?
- Nie, jestem w Polsce. Mamo, mogę cię o coś prosić?
- Pewnie...
- Nie mów nic Jankowi. Że dzwoniłam... Szuka mnie?
- Codziennie u nas jest i pyta czy się odzywasz, o, czekaj ojciec przyszedł!
- Daj mi go!
- Halo? Laurka?
- Tato, dziękuję... Bardzo ci dziękuję za to, że pozwoliłeś mi...
- Kochanie, tobie bym nieba przychylił... Zaczekaj ktoś idzie... Yyy... tak pani Aniu, przyjadę w środę, zobaczyć co z tym kranem...
- Janek przyszedł?
- Tak! Proszę się nie martwić pani Aniu...
- Tato, powiedz mamie, że ją przepraszam i że jeszcze się odezwę.
- Dobrze pani Aniu, przekażę!
- Tato, nie mówcie mu nic, błagam! Kocham was! Zadzwonię niedługo. Kocham was najmocniej na świecie...
- Ja też cię... bardzo panią pozdrawiam i do zobaczenia!
Otarła parę kropel łez z policzka. Do powrotu Miry zostało jeszcze parę godzin. Załączyła laptopa i sprawdziła, jakie atrakcje są dostępne w Jastrzębiu. Baseny, kino, teatr... Siatkówka! Ooo, to może być ciekawe! Przez internet kupiła dwa bilety na mecz Jastrzębskiego Węgla ze Skrą Bełchatów. Chociaż nigdy w życiu nie była na takim meczu, siatkówka pociągała ją od małego. 
Parę godzin później.
-Mówiłam ci już kiedyś, że jesteś masterszefem?- zapytała Mira wkładając do buzi kolejny kawałek kurczaka.
- Od tych dwóch dni, mówisz mi to codziennie! Mira kupiłam dwa bilety na mecz siatkówki, idziemy, co?- odpowiedziała Laura wycierając usta chusteczką.
- Oo, jasne! Masz koszulkę?
- Jaką?
- Jak to jaką... Meczową! Masz szczęście że mam dwie! Wolisz od Łasko czy Kubiaka?- Mira wstała od stołu i zniknęła za drzwiami. Po pięciu minutach wyszła i pokazała jej bluzki.
- A ty kogo chcesz?- zapytała Laura podchodząc do niej i sprawdzając materiał.
- Ja od Łasko! Uwielbiam go! Zostaje ci Dzik!- uśmiechnęła się dziewczyna.
- Kto?!
- No Dzik! Znaczy się Kubiak. Misiek. O której jest ten mecz?
- Za... za piętnaście minut! Ubieramy się i wychodzimy?- zapytała ponownie Laura.
- Ok, to ja idę do łazienki. 
Po niespełna dziesięciu minutach obie wyszły z domu i skierowały się w stronę hali. Laura była niesamowicie podekscytowana. Siedząc na swoich miejscach, obie z niecierpliwością czekały na pojawienie się zawodników. Laura dostrzegła, że siatkarze z Jastrzębia, jak i z Bełchatowa są niesamowicie przystojni! Po podaniu wyjściowej szóstki z Węgła, dziewczyna nie mogła uwierzyć, że na tej sali, jest nie kto inny, jak Michał.


Michał.
Podczas ostatniego seta Bernardi zdjął go z boiska, a on siadając na ławce, patrzył, czy któraś z kibicek ma ubraną koszulkę z jego numerkiem, szczęśliwą 13. Jedna, druga, trzecia... Czwarta... Ta ma z Łasko... Piąta... Zaraz! Chwila moment! Nie mógł uwierzyć własnym oczom! Ostatni gwizdek sędziego, niestety Skra Bełchatów pokonuje Jastrzębski Węgiel 3:0. Podczas gdy inni, zmęczeni zawodnicy przebierali się w szatni, on wybiegł z niej, świeży i pachnący. Miał nadzieję, że Laura jeszcze nie opuściła hali... Zauważył ją, miała smutną minę. Podszedł do niej. Dziewczyna razem ze swoją koleżanką (-Pewnie to u niej mieszka- pomyślał Kubiak) przystanęła.
- Cześć...- zaczął Michał.
- Cześć!- Laura spuściła wzrok na dół, a Mira niczego nieświadoma, zaczęła w pośpiechu szukać kartki i długopisu.
- O mój Boże! Michał Kubiak, można prosić o autograf?- zapytała Mira, a Laura szeroko się uśmiechnęła.



_________________________________________________________
Koniec. Nie, nie bloga. Zostaję. Na czas bliżej nieokreślony. U mnie przestało padać [NARESZCIE!] i można wyjść, pooddychać świeżym powietrzem. Pozdrawiam was serdecznie ;)
P.S. Pod tą notką, jak pod każdymi innymi, możecie się reklamować, możecie prosić o to, abym powiadamiała was o nowych perypetiach. Zapraszam ! :)
2.P.S. Dziękuję wam serdecznie i z całego serca <3 Wczoraj było was tutaj 108 ;) dla porównania, w piątek tylko 17. Jesteście wielcy <3

2 komentarze:

  1. świetny rozdział ;d oo ale się posłuchała ;d zostajesz i koniec kropka :3 mój blog, http://badzwartmilosci.blogspot.com/ , zapraszam ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Ciekawe co będzie się dziać dalej, na pewno będzie ciekawie. Mogła byś mnie informować na twitterze? czwartek1999 Z góry jestem wdzięczna. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń