czwartek, 29 maja 2014

Akt 10.

Laura.
- Córeczko? Śpisz jeszcze?- zapytała starsza pani wchodząc co pokoju dziewczyny.
- Spałam mamo. Która godzina?
- Kwadrans po dziesiątej. Śniadanko, czy od razu kawa?
- Po dziesiątej? Dawno się tak nie wyspałam...Kanapka z serem i szynką i do tego kawa zbożowa?- spytała z uśmiechem na ustach Laura, podnosząc się na łokciach.
- Dobrze słoneczko. Wstań zaraz, a potem pomożesz ugotować mi obiad.
- Mamo... Dziękuję!
- Ubieraj się i schodź na dół. 
Laura zrobiła wdech i poczuła zapach zmielonej kawy. Tata za pewne pykał już fajkę. Uciekała od Lublina, ale jednak uwielbiała ten spokój. Nie chciała tutaj przebywać, ale z drugiej strony, czuła się tu bezpiecznie. Na pewien czas chciała uciec od Michała, ale... Cholernie za nim tęskniła. Założyła dresowe spodnie i ciepły polar. Powoli schodziła na dół, coraz bardziej czując dym tytoniowy fajki. 
- Tato... Palenie szkodzi zdrowiu!- dziewczyna ucałowała ojca w policzek.
- Ohh Laurko. Palę sobie już od trzydziestu lat i wciąż żyję. Nie wiadomo ile czasu mi zostało, więc pykam sobie tyle, ile mogę- mężczyzna uśmiechnął się. Laura usiadła przy stole i zaczęła jeść śniadanie, popijając niesłodzoną kawą. W pewnej chwili, rozległo się pukanie do drzwi. Po paru minutach, do kuchni wszedł Janek. Kobieta szybko popiła kęs kawą i wstała. 
- Cześć... Mogę cię przytulić?- zapytał mężczyzna, rozchylając ramiona, lecz Laura nie wyraziła zgody. Po prostu go przytuliła, wzięła za rękę, po czym pociągnęła na górę. Usiedli na łóżko dziewczyny. Przez dłuższą chwilę, nie zamienili ze sobą ani słowa, jednak Janek przejął inicjatywę.
- Co cię tutaj zawróciło?
- Chciałam... odpocząć od "nowego" życia. Za dużo się zdarzyło w ciągu tego miesiąca i musiałam zaczerpnąć powietrza tutaj. No i chciałam zobaczyć rodziców...
- A mnie? Nie tęskniłaś za mną? Nie odzywałaś się... Nie wiedziałem gdzie jesteś. Nie wiedziałem co u ciebie. Nic nie wiedziałem!- chłopak aż krzyknął.
- Nikt nic nie wiedział. Nawet mama z tatą. Nikt. A ciebie... Chciałam cię przeprosić. Wiem, że myślałeś, że ja coś do ciebie czułam, ale tak nie było. Te wakacje. Zauroczenie. A potem nic. A ty tak bardzo się we mnie zakochałeś... Nie miałam serca cię zostawić. A potem mi się oświadczyłeś... Ja naprawdę nie chciałam cię skrzywdzić... Ale tata uświadomił mi, że ja też muszę pozwolić sobie na szczęście. I... Przepraszam Janek. Przepraszam...- Laura spuściła głowę na dół. Janek cicho westchnął i opuścił pokój z głośnym trzaskiem. Wtedy, dziewczyna poczuła się, jak niczego warty śmieć. 


Michał.
Obudził się niewiarygodnie wymęczony treningiem. Chciał zobaczyć, która godzina. Na wyświetlaczu, zobaczył sms. "Tęsknisz za nią?". 
- Okropnie! Ale nie możemy być razem- powiedział sam do siebie i odpisał słowem "tak". Po niecałej minucie, przyszedł następny "Zostawiła coś u mnie. Wpadnij po to, a jeśli będziesz chciał do niej pojechać, dam ci adres. Mira". Siatkarz na samą myśl uśmiechnął się od ucha do ucha, lecz postanowił przemyśleć swoje czyny. Wyszedł na spacer z Czarkiem, porozdawał parę autografów... Decyzji nie podjął. Postanowił, zadzwonić do Zbyszka.
- Cześć!
- No siema. Co u ciebie?
- Tęsknie...
- Za mną? Ohh Michał, jesteś kochany.
- Za nią idioto! Wyjechała do rodzinnego miasta. Nie mam zielonego pojęcia gdzie to jest.
- Aaa... Powiedz mi, że się w niej nie zakochałeś! Jowita umarła miesiąc temu, a ty już masz inną?
- Nie pamiętam uśmiechu Jowity...
- Co?! Przecież mówiłeś, że... Kochałeś ten uśmiech!
- Ale już nigdy więcej go nie zobaczę. Kiedy zamykam oczy, widzę Laurę. Kiedy myślę o Jowicie, pojawia mi się jej obraz ze szpitala, ale po chwili jest już Laura! A kiedy chcę zobaczyć uśmiech Witki... Mam kompletną pustkę...
- Zdjęcia Jowity ci nic nie dają?
- Nie za bardzo lubię je przeglądać... Dużo wspomnień. I tak trochę smutno. 
- Wszystkim, tym co ją znali, jest smutno. Była z nami, odkąd... od... oh, Michał, no. Wiesz o co mi chodzi!
- Odkąd zaczęliśmy być razem. Odkąd zaczęliśmy się spotykać. Zbyszek,kur*a, brakuje mi jej! My planowaliśmy ślub! Dzieci! Wszystko się spierdo*iło. Wszystko. A co u ciebie?
- Jestem w drodze na trening. Parkuję właśnie. 
- Dzięki. A czekaj! Dzisiaj napisała do mnie współlokatorka Laury, z Jastrzębia. Podobno Laura coś u niej zostawiła i mogę to odebrać. I ona ma jej adres. Nie wiem co mam zrobić.
- Ja bym poczekał, ale znając twój charakter i tą spontaniczność, zrobisz to zaraz, jak naciśniesz czerwoną słuchawkę w rozmowie ze mną...
- Wcale że nie! Poczekam! To będzie najlepsze rozwiązanie...
- Dobra. Trzymam cię za słowo. Cześć Misiek.
Kubiak nacisnął czerwoną słuchawkę i odłożył telefon na stolik. Poszedł do kuchni, wziął wodę, napił się i spojrzał na stolik. Telefon. Nie, nie zrobi tego. Poczeka. Poczeka. Poczeka...
- Halo? 
- Mira? Kiedy możemy się spotkać?
...

Nie poczekał. Czy pojedzie, nie wiedział. Chciał... Bardzo. Bo tęsknił. Cholernie.



_________________________________________________________________
La la la ;d ILoveZakopane <33 ILovePaulina <3 ILoveAgata <3 najpiękniej <3 najnowszy <3 Obiecałam :3 Zapraszam :3 

niedziela, 25 maja 2014

Akt 9.

Michał.
- Myślisz, że to za wcześnie?
- Ugh... Moim skromnym zdaniem tak. Nie poznałeś jej do końca, wiesz tyle, że ma na imię Lena...
- Laura!
- No tak, Laura. Ale pamiętaj, że wygląd to nie wszystko...
- Zbyszek, wiem. Od śmierci Jowity minął cały miesiąc...
- A może to właśnie o miesiąc za prędko? Misiek proszę cię, zastanów się nad tym dwa razy, zanim zrobisz coś pochopnie. Tylko o to cię proszę...
- Dobra, pomyślę... Dzięki.
- Nie ma sprawy. Muszę lecieć. Zadzwoń jeszcze. Cześć!
Ciężko westchnął. Nie miał pojęcia co miał robić... A jeśli oszukuje sam siebie i wmawia sobie że ją kocha? A jeśli naprawdę coś do niej czuje? Wziął kluczyki z szafki. Wsiadł do samochodu i zastanowił się, gdzie ma jechać... Musi! Musi jej to wytłumaczyć...


Laura.
- Jesteś tego pewna?- zapytała Mira podając jej koszulki.
- Tak. Muszę wyjechać na parę dni... tygodni. Może już nie wrócę, nie wiem. Tak będzie dobrze!- obie usłyszały dzwonek do drzwi. Laura dalej się pakowała, kiedy do jej pokoju wszedł Michał. 
- Cześć... Wyjeżdżasz?- spytał z niepokojem w głosie.
- Yhym... Michał, musimy...
- Porozmawiać. Tak. Więc zacznę od tego, że...
- Nie! Daj mi skończyć. Musimy przestać się spotykać. Na jakiś czas. To wszystko zmierza w  dość niebezpieczny kierunek... Boję się, że to zajdzie za daleko...- Laura wzięła go za rękę i lekko się uśmiechnęła. 
- Dokąd wyjeżdżasz?- siatkarz wziął rękę i skrzyżował je
- Tam skąd przyjechałam...
- Czyli?!
- Do Lublina... Nie wiem na jak długo. Może będę chciała tylko odpocząć, ale możliwe jest też to, że zostanę tam do końca życia- dziewczyna zapięła torbę. 
- Odwiozę cię!- zaproponował Kubiak sięgając po jedną walizkę.
- Nie... Za parę minut mam autobus, także już pójdę. Mira, idę już...- dziewczyna otworzyła drzwi.
- Zadzwoń jak dojedziesz! Smutno będzie bez ciebie... I kto mi będzie gotował?- brunetka otarła łzy. Laura zaśmiała się i pocałowała ją w policzek. Zeszła ze schodów razem z Michałem. Wyszli przed budynek. 
- To cześć!- blondynka uśmiechnęła się i wzięła od niego walizkę, ruszając przed siebie. Siatkarz stał przez chwilę, lecz pobiegł za nią i szarpnął mocno za rękę.
- Powiedz mi jedno! Dlaczego dziewczyny, na których mi najbardziej zależy, zawsze odchodzą?- Kubiak wpatrywał się w jej oczy. Laura ujęła jego twarz w dłonie i musnęła jego usta.
- Do zobaczenia!- powiedziała i poszła w stronę dworca autobusowego.

Zakręt, drugi i kolejny... Pociąg mknął przed siebie niczym rakieta. W centrum handlowym, w Rybniku spotkała tych samych chłopaków, co miesiąc temu. Teraz czekała tylko na Lublin. Miała nadzieję, że Michał nie będzie jej szukał. Ogromną nadzieję...


Michał.
Położył się na kanapie. Długo nie musiał czekać, aż Czarek wskoczy na jego tors.
- Wiesz co piesku... Znowu mi uciekła. Najpierw Jowita, teraz Laura. A ty mnie zostawisz, czy też sobie pójdziesz?- pies spojrzał na niego i zaczął lizać mu rękę-  ok! Fajnie! Dzięki przyjacielu... Wiesz co. Teraz liczy się tylko siatkówka! I tak będzie najlepiej...



Laura.
- Tak, dojechałam. Nie masz się o co martwić... Teraz pójdę do domu i... tyle. 
- Obiecaj mi, że wrócisz!
- Nie mogę... Nie potrafię...
- To chociaż, że mnie odwiedzisz...
- Oo, to ci mogę zapewnić. Przecież zapomniałam sukni ślubnej...
- Leży w szafie, przechowam ją do twojego powrotu. Trzymaj się!
- Pa!
Szła ścieżką do domu. Co powiedzą rodzice? Co powie Janek? Jak się czuje Michał? Otworzyła furtkę i weszła do domu. Rodzice siedzieli w gościnnym oglądając telewizję.
- Cześć... Wróciłam- powiedziała Laura z uśmiechem na ustach.
- Córeczko! Masz wakacje?- mama uścisnęła ją z całych sił.
- Nie mamo... Zostanę na dłużej...
Po kolacji, usiadła na swoim łóżku. Wpatrywała się w ekran telefonu i czekała na jakiś znak. Chciała, żeby na wyświetlaczu pojawił się numer Michała... Tęskniła... Ale nie mogła z nim być! Ktoś zapukał do drzwi. Wszedł ojciec. Laura uśmiechnęła się szeroko.
- Co tam robiłaś córcia?
- Gdzie?
- No tam, gdzie jechałaś...
- Gotowałam, chodziłam na mecze siatkówki!- poczuła przypływające łzy. Szybko wytarła oczy ręką.
- I na pewno poznałaś jakiegoś siatkarza!- tata szturchnął ją lekko w żebro.
- Nawet trzech! Możemy o tym nie rozmawiać?- poprosiła Laura udając ziewnięcie. 
- Ale kiedyś to zrobimy. Śpij dobrze!- tata wstał i wyszedł, podczas gdy ona opadła na łóżko. W ciągu pięciu minut zasnęła. Obudziła się ponownie, słysząc wibrację telefonu. SMS. Michał. "Dobranoc, siatkarskich! :)" 



__________________________________________________________________
Udało się! Mamy awans! Do zobaczyska w czwartek :* 

sobota, 24 maja 2014

Akt 8.

Laura.
Obudziła się o 09:12. Mecz o godzinie 14:45. Kolejny raz Skra. Po wczorajszym wieczorze z Michałem, długo zastanawiała się nad tym, czy iść... Spędzili go fajnie, więc czemu nie... A jeśli Michałowi naprawdę chodzi o coś więcej? Spojrzała za okno. Kropelki deszczu uderzały o szybę, przepowiadając, że dzisiejszy dzień, będzie bardzo ponury... Wstała z łóżka i udała się od razu do łazienki. Wzięła szybki prysznic i przebrała się. Poszła do kuchni.
- Dzień dobry!- rzuciła Laura wyciągając z lodówki sok pomarańczowy.
- Hej... Dostałaś kwiaty od Kubiaka?- zapytała Mira spoglądając na nią z zaciekawieniem. 
- A no dostałam... Uprzedzając następne pytanie, byliśmy na kawie, zjedliśmy po sałatce, trochę o sobie opowiedział... Pojechaliśmy do domu. I tyle...- dziewczyna wrzuciła chleb do tostera.
- I znowu nic? Czekam na jakieś pikanterie! 
- Mira, opanuj się! Między nami nic nie będzie. Ja mu powiedziałam, że nie jestem na nic gotowa, on odpowiedział to samo, z resztą to dla niego za wcześnie...
- Słyszałam. Kiedyś kumplowałam się z Jowitą, byłyśmy razem w technikum. Obie uwielbiałyśmy siatkówkę... Ona poznała Kubiaka a ja... Wpadłam w złe towarzystwo... Bardzo złe towarzystwo...- Mira podniosła się z kanapy i oparła o blat stołu.
- Nic o tobie nie wiem... Długo mieszkasz w Jastrzębiu?- blondynka ugryzła kanapkę.
- Od urodzenia... Moje dzieciństwo... Wychowałam się w domu dziecka. Pamiętam moją mamę, często mnie odwiedzała... Była chora, kiedy mnie urodziła, została całkiem sama, oddała mnie, ale nie opuściła. Zmarła kiedy miałam cztery lata. Podstawówka, gimnazjum... I technikum. Poznałam tam Jowitę, siatkówka nas połączyła. Często chodziłyśmy na mecze... Aż do czasu, kiedy do Jastrzębia przyszedł Kubiak. Mega się w sobie zakochali! Nie mówię, że poszłam w odstawkę, ale cóż... Tak się potoczyło, że coraz mniej czasu spędzałyśmy ze sobą. Wtedy poznałam Wojtka. Ojj, źle ze mną było. Zaczęłam ćpać, pić przeróżne świństwa. Robiłam to co on. Kochałam go. Zaszłam w ciążę... tak. Byłam w ciąży. W piątym miesiącu poroniłam. Z Wojtkiem łączyły mnie ogromne więzi. Był przystojny, umięśniony... Pewnej nocy, do mojego mieszkania przyszła policja. Powiedzieli mi, że Wojtek się zaćpał. Znaleźli go nieżywego w jakiejś fabryce, gdzie często przesiadywał z kolegami. Długo mnie musieli wyciągać z uzależnienia. Ale udało się! Nie ćpam, piję tylko winko... Z Jowitą kontaktu nie odzyskałam. Dopiero gdy dowiedziałam się, że nie żyje... Parę dni po jej pogrzebie... I to chyba tyle...- Mira pociągnęła nosem. Laura szybko ją przytuliła. 
- Odpuśćmy sobie ten mecz dzisiaj, co? Może zostaniemy w domu, zobacz jaka pogoda...
- Ej! To, że teraz ryczę na twoim ramieniu, nie znaczy, że zapomniałam o kibicowaniu! Nie ma żadnego ale, idziemy i koniec!- brunetka pobiegła do łazienki. O godzinie 14:30 wyszły z domu w kierunku hali. Zajęły swoje miejsca. Dostrzegła Michała, który pomachał jej na przywitanie. Widziała też "papużki nierozłączki". Po niespełna dwóch godzinach, mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Węgla*. Dziewczyny powoli opuszczały halę, gdy w pewnym momencie, Kubiak z dołu zawołał.
- Laura! Czekaj na mnie!


Michał. 
Ubierał się w niesamowitym tempie. Z pod prysznica, wyszedł jako pierwszy. Koledzy, widząc jego zadowolenie na twarzy, zaczęli głośno mówić o tym, że szykuje się nowy związek.
- Nie jestem gotowy. Na razie, tylko parę spotkań! Cześć!- pobiegł na korytarz, lecz zatrzymał się w ostatniej chwili. Laura była z Wroną i Kłosem. Gadali, i śmiali się jednocześnie. To ukłucie w sercu! Cholera, jest zazdrosny. Patrzył na nich i czuł jak złość rozrywa go od środka. Ruszył przed siebie. Nikt nie zauważył jego obecności, więc obrócił zaskoczoną Laurę w swoją stronę i złożył na jej ustach gorący pocałunek.
- Michał! Rozmawialiśmy właśnie o tobie!- powiedział Andrzej uśmiechając się szeroko. Laura była w szoku. Stała odwrócona tyłem i mrugała nerwowo oczami.
- Tak? Ciekawe o czym... No nic, chłopaki dzięki, że się nią zaopiekowaliście, ale teraz ja ją przejmuję. Cześć!- Kubiak wziął rękę dziewczyny i pociągnął za sobą. Zaprowadził ją do samochodu i przez 5 minut, nie było słyszeć nic...
- Co... co to miało być?- zapytała Laura, kręcąc głową.
- No... Myślałem, że masz ich dość i chciałem cię od nich uwolnić...- siatkarz odwrócił głowę w przeciwną stronę.
- Świetnie nam się rozmawiało, więc nie wciskaj mi kitów. Po co to zrobiłeś?- dziewczyna ponownie zadała pytanie. Była mocno zdenerwowana.
- Ohh dobra! Jestem zazdrosny, ok? Kiedy cię z nimi zobaczyłem to, myślałem, że dam każdemu z nich w mordę. To był impuls. Nie wiedziałem co mam robić! I tylko to przyszło mi do głowy!- Kubiak zaczął wymachiwać rękoma, co trochę rozbawiło Laurę. - Jesteś jeszcze zła?
- Nie wiem! Może...- dziewczyna spuściła głowę i zaczęła strzelać palcami. Kubiak uniósł jej podbródek i powoli zbliżał się do jej ust. Był coraz bliżej... Parę centymetrów... Milimetry... Czuł jej przyspieszony oddech... I wtedy...
-Taak, więc, ja będę uciekać!- Laura pospiesznie odwróciła głowę, czując, że zalewają ją rumieńce.
- Odwiozę cię!- krzyknął siatkarz.
- Nie, przejdę się... Cześć!- trzasnęła drzwiami. Siatkarz oparł głowę na fotelu. Nie chciał jechać do domu... Uśmiechnął się na samą myśl o Jowicie... Załączył silnik i wcisnął pedał gazu. Brama cmentarna była otwarta. Zaparkował i wyszedł z samochodu. Kierował się do grobu Jowity. Przystanął. 
-Za wcześnie, co?- zapytał sam siebie. Nagły podmuch wiatru sprawił, że coś wypadło z kieszeni jego kurtki. Karteczka papieru. "Kocham". 
- Nie zdążyłaś tego napisać do końca kochanie...- Kubiak studiował każdą literę i słyszał w sobie ostatnie słowa Jowity, zacytowane z książki Cecelii Ahern "Nie bój się ponownie zakochać. Otwórz swe serce i podążaj tam, dokąd Cię ono wiedzie... i pamiętaj, fruń do księżyca...P.S. Zawsze będę Cię Kochał...".
- Nie boję się zakochać! Wręcz przeciwnie! Gdybym znał Laurę trochę dłużej... Ale ja wiem, że to już! Już teraz! Stało się! Kocham ją z całych sił!


Laura.
Kiedy weszła do domu, oparła się o drzwi i skuliła. Mira od razu przybiegła ze szklanką wody.
- Laura, co się stało?- brunetka podała jej wodę.
- Pocałował mnie...
- CO ?!- krzyknęła Mira.
- TO! Ja nawet nie wiem... po co ?! Gadałam sobie z "papużkami" i on przyszedł, mocno obrócił i... BUM! Stało się... A potem, w samochodzie chciał to zrobić ponownie... Ale wyszłam. Mira... zaczynam się obawiać...- dziewczyna wypiła łyk. Ze zdenerwowania, prawie nie ugryzła szklanki.
- Dziewczyno! Halo! On się w tobie zakochał! Jest zazdrosny o innych chłopaków, jest! Jest w stanie zrobić wszystko, żeby być z tobą sam na sam? JEST! Wpadłaś, kochana, wpadłaś...- Mira uniosła ramiona i usiadła obok niej.
- Ja? Nie... To Michał wpakował się w niezłe kłopoty...



_________________________________________________________
Udało mi się! Późno, bo późno, ale jest ;) Wena mnie nawiedziła, przyjęłam ją z otwartymi ramionami! Co do jutra nic nie obiecuję... W takim razie, do czwartku.
P.S. Już pozdrawiam z Zakopanego <3
Aa no i jeszcze coś.
"mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Węgla*". Co do "*"... Proszę nie kierować się kalendarzem PlusLigi! Te mecze są wymyślone! Zwykłam mówić, ni z du*y ni z oka ;)  Tak więc, pozdrawiam i do poczytania!

piątek, 23 maja 2014

Akt 7.

Laura.
 Bzz, bzz, bzz. Bzz, bzz, bzz.
Spojrzała na wyświetlacz. Dostała wiadomość, od rodziców. I od Janka. I od wszystkich znajomych... No tak, miała dzisiaj urodziny. Pełne 24 lata. Odczytała wszystkie, na wszystkie także odpisała. Po chwili, usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę!- zawołała. Przeciągnęła się i głośno ziewnęła.
- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje, nam!- powiedziała Mira, wchodząc z kawałkiem ciasta, w którym włożona była świeczka oraz pysznie pachnącą jajecznicą.
- O jejku! Skąd wiedziałaś?- zapytała Laura.
- Kiedyś, jak dawałaś rzeczy do prania, znalazłam twój dowód i sprawdziłam kiedy masz urodziny. Wszystkiego dobrego!
Laura zjadła śniadanie i poszła do łazienki, zrobić poranną toaletę. Ponieważ, była sobota, razem z Mirą postanowiły iść na zakupy. Dziewczyny ostro zaszalały i tak, Laura została posiadaczką sukienki i nowej pary butów. 
- Ej, miałaś zadzwonić dzisiaj do Kubiaka!- Mira szturchnęła Laurę w żebro.
- Aaa tam, nie będę mu głowy zawracać... 
- To samo mówiłaś wczoraj! Proszę cię! Błaaaaaagam!
- Dobrze! Już dobrze, zadzwonię do niego!- Laura wyciągnęła telefon i wybrała numer siatkarza.
- Halo?
- Cześć! Z tej strony Laura!
- Wiem, wiem... Co u ciebie?
- Nic ciekawego... Chciałam zapytać co z tą kawą... Nadal aktualne?
- JASNE! Dzisiaj?
- Może być i dzisiaj! A o której i gdzie?
- Mogłabyś wpaść na trening? Gramy o piętnastej, posiedzisz trochę, a ja coś wymyślę...
- Ok! Więc... do zobaczenia!
- Cześć i...
- Tak?
- Nie nic. Dowiesz się potem. Pa!
Laura rozłączyła  się i odstawiła telefon na bok. Mira spoglądała na nią pytającym wzrokiem.
- Iii?- zapytała brunetka.
- Iii nic, umówiliśmy się- Laura podniosła ramiona.
- Gdzie?
- Nie wiem! Ma mnie gdzieś zabrać...
- O której?- naciskała Mira.
- Po treningu! Mam przyjść na trening i później pójdziemy na kawę. Także, chodźmy już do domu, bo chciałabym się przygotować!

Michał.
Czekał na tę chwilę z niecierpliwością. Trening trwał w najlepsze, a Laura dalej się nie pokazywała. Po paru minutach, zobaczył wchodzącą blondynkę na halę. Pomachał jej, a ona odwzajemniła ten gest. Gwizdek trenera.
- Chłopaki, kończymy na dzisiaj. Bardzo ładne zagrania... Jestem z was dumny. Do szatni!- powiedział Bernardi, a Kubiak w tym czasie podszedł do Laury.
- Cześć! Masz jakieś propozycje?- zapytał siatkarz siadając obok niej.
- Nie mieszkam w Jastrzębiu zbyt długo, więc myślałam, że ty coś wymyślisz!
- Oh! Ok. Jest takie jedno miejsce. Można wypić dobrą kawę, zjeść coś dobrego, a uwierz mi, jestem piekielnie głodny! Gotowa na... kawę?- zapytał Michał z tajemniczą nutą w głosie.
- Coś przede mną ukrywasz! Gadaj!- Laura zaśmiała się. Znów ten piękny uśmiech. Mógłby ją teraz pocałować! Był zdolny do wszystkiego... HALO! Michał, opanuj się...
- Dobra! Czekaj tylko!- chłopak pobiegł do szatni. Po paru minutach zjawił się z pozostałymi siatkarzami. Wszyscy ustawili się w jednej linii i zaczęli głośno śpiewać "Sto lat". Po skończonym, za to jakże bardzo udanym występie, Michał wręczył Laurze babeczkę, w której  była zapalona świeczka.
- Pomyśl życzenie i dmuchnij!- powiedział jeden z siatkarzy, którego jeszcze nie znała.
[UWAGA! 4 SET, POLSKA-SŁOWENIA, ZARAZ WYSKOCZY MI SERCE!]
Laura wiedziała, o czym marzy. To marzenie nie zmieniało się od paru lat... Dmuchnęła. Świeczka zgasła i rozległo się głośne "Wszystkiego Najlepszego!", po czym siatkarze udali się do szatni.
- Ja się idę przebrać, zaraz będę. Możesz zostać tutaj, albo wyjść przed sztanie!- krzyknął Michał oddalając się. Dziewczyna nie czekała, wzięła torbę i poszła.
[OOO MATKO, TIE-BREAK. TRZYMAMY MOCNO KCIUKI!].
- Miiisiek! Fajna ta Laura!- zaczął Wojtaszek.
- Ej, ty masz żonę!- przerwał mu Michał.
- Za to ja nie mam, i mówię, że Laura jest świetna!- powiedział Czarnowski, a Kubiak rzucił w niego koszulką.
- Dobra, spokój. Ja ją zaprosiłem na kawę więc się już zmywam! Cześć!- siatkarz wybiegł z szatni. Pobiegł na boisko, Laury nie było. Przyszedł na korytarz. JEST!
- Pytanie numer jeden!- zaczęła Laura.- Skąd wiedziałeś, że mam dziś urodziny?
- Jestem jasnowidzem? Taa, jestem jasnowidzem, a mówią mi...
- MIRA! Ona do ciebie zadzwoniła?
- Nic ci nie powiem! Przejdźmy do pytania numer dwa...- Michał pociągnął ją za sobą.
- Gdzie idziemy?
- Na kawę! Wsiadaj do samochodu, przejedziemy się...!
Podróż przeminęła im fantastycznie! Michał puścił muzykę i zaczął śpiewać. Laura miała niezły ubaw. Po paru minutach byli pod kawiarenką. Laura chciała nacisnąć klamkę, lecz Michał ją powstrzymał. Schylił się do tyłu i wyciągnął ogromny bukiet róż.
- Wszystkiego najlepszego. Tym razem tylko od Michała... Mam nadzieję, że lubisz czerwone...- Kubiak westchnął.
- Szkoda, że mam potworne uczulenie na takie kwiatki!- Laura spuściła głowę, a Michał otworzył oczy ze zdumienia- żartuję! Są  piękne, dziękuję...- dziewczyna nachyliła się nad policzkiem siatkarza i musnęła ustami. Otworzyła klamkę i podeszła do drzwi. Kubiak ustawił się zaraz za nią. Usiedli przy stoliku przy kominku.
- Co podać?- kelner zjawił się w oka mgnieniu.
- Dla mnie... cappuccino i sałatka grecka- Laura podała zamówienie.
- Ja poproszę... to samo wezmę. Dziękujemy!- Michał uśmiechnął się. Przez chwilę, panowała cisza. Okropna cisza.
- Więc... opowiesz mi coś o sobie?- zapytał Kubiak.
[PRZEGRALIŚMY... DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNI PO PORAŻCE!]
- Mieszkałam w Lublinie... Studiowałam prawo...Miałam wyjść za mąż, ale w ostatniej chwili... Przed kościołem uciekłam. Nie kochałam tego mężczyzny. To tyle...- Laura wzięła widelczyk i zaczęła jeść wcześniej przyniesione danie.
- Wow! To teraz ja, co? Gram w siatkówkę... To już wiesz. Dwa lata temu, zakochałem się na zabój w pewnej dziewczynie. Planowaliśmy wspólną przyszłość, dzieci, dom... Okazało się, że jest chora. Trzeci stadium raka. Zmarła całkiem niedawno... Parę tygodni... W wielkim skrócie...-  Michał spuścił ton głosu, ciężko oddychając.
- Może, to nie jest najlepszy czas, na spotykanie się ze...- Laura zaczęła, ale Michał podniósł wzrok. Patrzył jej prosto w oczy. 
- Z tobą? Przecież to tylko kawa... A to, że masz... jesteś... Piękna, masz cudowny uśmiech... Sam nie jestem gotowy na, coś nowego. Chyba... Chyba że się zakocham w tobie do szaleństwa, co nie potrafi mi robić podstawowych czynności życiowych...
- Nie strasz mnie!- Laura wzięła go za rękę. Cudowna fala ciepła uderzyła go od stóp do głów. Wieczór minął im doskonale. Śmiali się i rozmawiali o głupotach. Po godzinie 21, Michał odwiózł Laurę do domu. 
- Dziękuję, świetnie się bawiłam!- dziewczyna uśmiechnęła się. Po raz kolejny mógł ją podziwiać. 
- Ja ci też bardzo dziękuję, to był przemiły wieczór!
- To... do zobaczenia na meczu?
- Oczywiście! A więc, cześć!- Michał nachylił się i ucałował jej policzek. Dziewczyna wysiadła z auta, a on głęboko odetchnął. To był jeden z najwspanialszych dni w jego życiu!



_________________________________________________
KOMPLETNY BRAK WENY! Zabierałam się za to, i zabierałam i... nic! Pustka! Ratunku! 
Komentujesz=motywujesz :)
Informacja:
Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. Weekend mam ostro zajęty, a od poniedziałku jestem w Zakopanem. Aż do środy. Może czwartek? Może przyszły weekend? Będzie mało czasu... Przepraszam za wszystkie błędy i pozdrawiam :)

poniedziałek, 19 maja 2014

Akt 6.

Michał.
- To można prosić o ten autograf?- ponownie spytała dziewczyna.
- Co? Aa, jasne! Dla kogo?- Kubiak wziął kartkę, nie odrywając wzroku od Laury.
- Dla Miry. A drugi, dla Laury!- Mira szturchnęła blondynkę w żebro.
- Tak, tak, ja też poproszę...- dziewczyna uśmiechnęła się, lecz oczy miała wlepione w podłogę. 
- Laura, możemy porozmawiać?- odezwał się Michał. Pokiwała głową. 
- Czekam w domu... Dziękuję bardzo!- Mira podbiegła do innych Jastrzębian i zaczęła pstrykać zdjęcia. 
- Wiesz, przepraszam... Zachowałem się okropnie! Ba, gorzej niż okropnie! Uwierz mi, nie byłem zdolny do myślenia, ty tak szybko się odezwałaś... Naprawdę, strasznie mi przykro...
- Daj spokój, nic się takiego nie stało! Myślałam, że spodziewałeś się zupełnie kogoś innego no i... wyszłam po prostu. Mogłam dać jakiś znak życia, ale nie miałam jak...- Laura nareszcie podniosła głowę i ich oczy się spotkały. Tak pięknych oczu jeszcze nie widział... W tej chwili nie mógł sobie przypomnieć, jakie oczy miała Jowita... Pewnie zapamiętał je tylko w ostatnim czasie, podczas choroby. Zmęczone... 
- Właśnie! To mój numer! Chciałbym ci wynagrodzić tą noc i dowiedzieć się czegoś więcej o tobie!
- Yh... Jasne zadzwonię. Umówimy się, ale skoro masz treningi to...- dziewczynie przerwał głos siatkarzy.
- Michał! Do zobaczenia w Bełchatowie! Ej, zapoznasz mnie...- drugi mu przerwał.
- EKHEM! Nas!- powiedział trochę zirytowany.
- Dobra, "nas" z koleżanką?- powiedział ten pierwszy.
- Jestem Laura. 
- A ja Karol!- powiedział Kłos.
- A ja Andrzej!- rzekł Wrona.
- A kogo to interesuje?!- powiedział ten pierwszy. - Jak mówiłem, do zobaczenia w Bełchatowie! Chodź Wronka, musimy coś wymyślić na naszą wojenkę!
Siatkarze odeszli, a ona zrobiła bardzo dziwną minę.
- Kto to był?- zapytała dziewczyna.
- A Kłos i Wrona, dwie papużki nierozłączki! Laura, przepraszam, ale muszę już uciekać. Zadzwoń, proszę...
- Zadzwonię. Obiecuję!- odpowiedziała.
- Dziękuję...- Michał nachylił się i ucałował jej policzek. Podbiegł do samochodu i na przednie siedzenie wrzucił torbę. Oparł się o siedzenie. 
- Nie Jowitko, nie boję się zakochać! Ale jeszcze nie czas... Chociaż...-  Kubiak uśmiechnął się i odjechał. W domu, Czarek radośnie zamerdał ogonem na jego widok.
- Ojj piesku... Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy! Głodny? Masz ochotę na karmę? Masz!- siatkarz wziął miskę i nasypał karmę. Sam zamówił pizzę, margarittę. Włączył film, swojego ulubionego Bonda i zaczął oglądać. Po paru minutach, wykończony, zasnął.


Laura.
Wróciła do domu w o wiele lepszym nastroju. Miała numer od Michała Kubiaka... Nie jakiegoś tam Michała... Teraz, Michał nie był dla niej Michałem, który potraktował ją jakby była powietrzem, tylko był siatkarzem! I w dodatku była z nim umówiona na kawę!
- Laura! Opowiadaj jak było? Co między wami zaszło? Skąd się znacie?! Chcę wiedzieć wszystko!- zawołała od progu Mira.
- A zrobisz mi herbatę?- zaproponowała Laura. Dziewczyna westchnęła. Po paru minutach obie siedziały przed TV, opatulone kocami.
- Zacznę od tego, że u niego mieszkałam. Znaczy się... Spędziłam tam parę godzin, zanim zgodziłaś się, abym zamieszkała tu. Nie miałam pojęcia, że on gra! Jak było... Poszłaś sobie a on mnie zaczął przepraszać, że zachował się jak bydlak i takie tam... Dał mi swój numer a potem, przyszli jacyś siatkarze ze Skry. Michał nazwał ich papużkami nierozłączkami...
- A to pewnie Kłos i Wrona!- Mira zaśmiała się.
- Tak, oni! Coś mówili o jakiejś wojnie... Mało ważne. No ale, Michał musiał lecieć i na pożegnanie...
- POCAŁOWAŁ CIĘ?- brunetka prawie upuściła kubek.
- Nie! To znaczy się tak... Ale w policzek. Spiekłam raka i wróciłam do domu. To tyle...- Laura odstawiła kubek i głośno ziewnęła.
- A pójdziecie gdzieś?
- Tak, chciał mnie przeprosić... hm... bardziej oficjalnie. Ale wiesz, na razie ma treningi, nie chcę mu się narzucać...
- No co ty! Pewnie wisi nad telefonem... Zadzwoń tam!- krzyknęła Mira.
- Nie! Późno jest! Śpi pewnie...  Jutro zadzwonię! Ej, właśnie! Masz jutro urlop, prawda?- zapytała dziewczyna.
- A no mam... A co?
- Idziemy na zakupy! A potem ty mi coś ugotujesz!
Dziewczyny spędziły razem jeszcze parę minut. Laura z uśmiechem na ustach weszła do sypialni. Przebrała się i wzięła z półki książkę, którą przywiozła z Lublina. "Alibi na szczęście" Anny Ficner-Ogonowskiej. Była w połowie romansidła, i zamierzała przeczytać kolejne części. Jako zakładkę miała jakieś zdjęcie. Było odwrócone... Powoli przekręciła go na drugą stronę. Janek. "Zawsze będę cię kochał! Twój Janek!". Patrząc na fotografię docierało do niej, że niesamowicie go skrzywdziła. Była godzina 22:30... 
- Nie, nie mogę do niego zadzwonić... Jutro. Albo pojutrze... Albo wcale...- odłożyła telefon. Po chwili jednak, wybrała zieloną słuchawkę.
- Laura!
- Janek, zanim cokolwiek powiesz, to...
- Gdzie jesteś?
- Nie,  ja pierwsza! Gdybym była w Lublinie, powiedziałabym ci to prosto w oczy... Przepraszam cię. Strasznie cię przepraszam. Wszystko było załatwione, a ja tak po prostu uciekłam. Ale nie mogę z tobą być... Janek, nigdy cię nie kochałam. Wtedy na wakacjach... Zwykłe zauroczenie. A potem byłeś... A ja nie mogłam z tobą zerwać, bo wiedziałam, że mój dzień bez ciebie nie istnieje. Ale ja cię nie kochałam. Nie kocham... Kiedy tato powiedział mi, że mam być szczęśliwa, to musiałam... A co u ciebie?
- Powiedzmy, że ok... Moja rodzina była trochę zszokowana, ale ja to zrozumiałem. Rozumiem. Pewnie, gdybyśmy byli w odwrotnej sytuacji, zareagowałbym tak samo. Powiesz mi gdzie jesteś?
- Nie... Może się jeszcze odezwę. Przepraszam... Dobranoc...
- Śpij dobrze!
Zrobiła to! Opadła na łóżko. Za pięć minut, odeszła w objęcia Morfeusza...



_______________________________________________________
END! Sama nie mogę się doczekać spotkania Miśka z Laurą... Dzięki :*
A tak a propo Miśka... :( Nasz przyjmujący doznał urazu ręki... O to, co napisał Jerzy Mielewski na twitterze...
#MisiekStayStrong !
 

niedziela, 18 maja 2014

Akt 5.

Michał.
- Kubiak, do cholery! Skup się na grze! Jeszcze raz...- powiedział Łasko i podrzucił piłkę w górę. Niestety i tym razem, przyjmujący przyjął piłkę niedokładnie. -  Co jest?
- Coraz częściej myślę o tym, co by było gdyby... Gdybym to ja zmarł, a nie Jowita...-siatkarz usiadł na podłodze, lecz po chwili położył się z rękoma na głowie.
- Co by było? Po pierwsze, Jastrzębie, tak jak wasza reprezentacja straciłaby świetnego przyjmującego. A po drugie... Słuchaj, co by czuła Jowita? Zazwyczaj jest tak, że kobiety gorzej znoszą śmierć kogoś bliskiego... Załamała by się, tak jak ty teraz... 
- Wiesz, chyba masz rację... Nie, ona by tego nie zniosła... Przepraszam...- odpowiedział Kubiak. Wstał z ziemi i teraz, przyjął mikasę perfekcyjnie. - A po za tym...  Myślę nad tym, co by było, gdybym nie zachował się jak debil przy Laurze. Byłem jeszcze w szoku, ona tak prędko się odezwała, a ja nawet nie miałem czasu na zastanowienie się. Nie miała się gdzie podziać, musiałem jej pomóc... A teraz nie mam pojęcia gdzie jest, czy wyjechała, czy coś wynajęła. Chciałbym się z nią zobaczyć, przeprosić... Najwyraźniej nie była nam pisana dalsza znajomość...- i atak! Jastrzębski miał trening jeszcze godzinę. Później, Michał poszedł do domu w trochę lepszym nastroju. Wszedł i od razu spojrzał w lustro. Naszyjnik Jowity wciąż był na jego szyi.  Złoty krzyżyk, niby nic wielkiego... 
-Kocham cię i zawsze będę... Śpij dobrze Jowitko!- powiedział i skierował oczy ku górze. Mecz już jutro. Musiał się dobrze wyspać, więc udał się do sypialni. Po chwili przybiegł do niego Czarek.
- Ooo nie, nigdzie nie idę. Jestem wykończony... Ugh... Leć po piłeczkę, idziemy do ogródka i tam się pobawimy!- pies pobiegł do salonu i po chwili wrócił z żółtą piłeczką w paszczy. Siatkarz otworzył drzwi balkonowe a Czarek radośnie zamerdał ogonem. Na zewnątrz spędzili kolejne pół godziny. Potem Kubiak zrobił sobie kolację i z uśmiechem na ustach zamknął oczy.


Laura.
Wyszła na spacer ulicami Jastrzębia. Była godzina dziewiąta rano, ludzie spieszyli się do prac, szkół. A ona zastanawiała się co będą robić po południu z Mirą. Dziewczyna zostawiła jej trochę kasy, aby zrobiła zakupy i nowy (jak to nazwała Mira) masterszef ugotował coś pysznego. Postanowiła zrobić pierś kurczaka w ziołach. Udała się do jednego ze znanych hipermarketów i zakupiła sporą część produktów.W domu, zamarynowała kurczaka i czekała na współlokatorkę. Puściła film na DVD "Jak urodzić i nie zwariować". Zaczęła się zastanawiać czy teraz układałoby się jej z Jankiem. Czy jej szuka? A rodzice... Odchodzą od zmysłów... Poszukała telefonu. Musiała do nich zadzwonić...
- Córuniu... Gdzie ty jesteś?
- Mamo! Powiedz mi, że nie ma z wami Janka...
- Nie ma, nie ma... Załamał się bidulek... 
- Mamusiu, przepraszam cię. To nie miało tak wyglądać. Ale tata, on mi powiedział, że...
- Ja wiem Laurko, wiem. Wszystko mi powiedział. Naprawdę nie kochałaś Janka?
- Nie mamo. Nie wyobrażałam sobie życia z kimś kogo nie kocham...
- Dobrze córuś, rozumiem cię... A powiedz mi, gdzie jesteś...
- Mamo, nie martw się o mnie. Ja jestem bardzo daleko od Lublina...
- Jesteś za granicą?
- Nie, jestem w Polsce. Mamo, mogę cię o coś prosić?
- Pewnie...
- Nie mów nic Jankowi. Że dzwoniłam... Szuka mnie?
- Codziennie u nas jest i pyta czy się odzywasz, o, czekaj ojciec przyszedł!
- Daj mi go!
- Halo? Laurka?
- Tato, dziękuję... Bardzo ci dziękuję za to, że pozwoliłeś mi...
- Kochanie, tobie bym nieba przychylił... Zaczekaj ktoś idzie... Yyy... tak pani Aniu, przyjadę w środę, zobaczyć co z tym kranem...
- Janek przyszedł?
- Tak! Proszę się nie martwić pani Aniu...
- Tato, powiedz mamie, że ją przepraszam i że jeszcze się odezwę.
- Dobrze pani Aniu, przekażę!
- Tato, nie mówcie mu nic, błagam! Kocham was! Zadzwonię niedługo. Kocham was najmocniej na świecie...
- Ja też cię... bardzo panią pozdrawiam i do zobaczenia!
Otarła parę kropel łez z policzka. Do powrotu Miry zostało jeszcze parę godzin. Załączyła laptopa i sprawdziła, jakie atrakcje są dostępne w Jastrzębiu. Baseny, kino, teatr... Siatkówka! Ooo, to może być ciekawe! Przez internet kupiła dwa bilety na mecz Jastrzębskiego Węgla ze Skrą Bełchatów. Chociaż nigdy w życiu nie była na takim meczu, siatkówka pociągała ją od małego. 
Parę godzin później.
-Mówiłam ci już kiedyś, że jesteś masterszefem?- zapytała Mira wkładając do buzi kolejny kawałek kurczaka.
- Od tych dwóch dni, mówisz mi to codziennie! Mira kupiłam dwa bilety na mecz siatkówki, idziemy, co?- odpowiedziała Laura wycierając usta chusteczką.
- Oo, jasne! Masz koszulkę?
- Jaką?
- Jak to jaką... Meczową! Masz szczęście że mam dwie! Wolisz od Łasko czy Kubiaka?- Mira wstała od stołu i zniknęła za drzwiami. Po pięciu minutach wyszła i pokazała jej bluzki.
- A ty kogo chcesz?- zapytała Laura podchodząc do niej i sprawdzając materiał.
- Ja od Łasko! Uwielbiam go! Zostaje ci Dzik!- uśmiechnęła się dziewczyna.
- Kto?!
- No Dzik! Znaczy się Kubiak. Misiek. O której jest ten mecz?
- Za... za piętnaście minut! Ubieramy się i wychodzimy?- zapytała ponownie Laura.
- Ok, to ja idę do łazienki. 
Po niespełna dziesięciu minutach obie wyszły z domu i skierowały się w stronę hali. Laura była niesamowicie podekscytowana. Siedząc na swoich miejscach, obie z niecierpliwością czekały na pojawienie się zawodników. Laura dostrzegła, że siatkarze z Jastrzębia, jak i z Bełchatowa są niesamowicie przystojni! Po podaniu wyjściowej szóstki z Węgła, dziewczyna nie mogła uwierzyć, że na tej sali, jest nie kto inny, jak Michał.


Michał.
Podczas ostatniego seta Bernardi zdjął go z boiska, a on siadając na ławce, patrzył, czy któraś z kibicek ma ubraną koszulkę z jego numerkiem, szczęśliwą 13. Jedna, druga, trzecia... Czwarta... Ta ma z Łasko... Piąta... Zaraz! Chwila moment! Nie mógł uwierzyć własnym oczom! Ostatni gwizdek sędziego, niestety Skra Bełchatów pokonuje Jastrzębski Węgiel 3:0. Podczas gdy inni, zmęczeni zawodnicy przebierali się w szatni, on wybiegł z niej, świeży i pachnący. Miał nadzieję, że Laura jeszcze nie opuściła hali... Zauważył ją, miała smutną minę. Podszedł do niej. Dziewczyna razem ze swoją koleżanką (-Pewnie to u niej mieszka- pomyślał Kubiak) przystanęła.
- Cześć...- zaczął Michał.
- Cześć!- Laura spuściła wzrok na dół, a Mira niczego nieświadoma, zaczęła w pośpiechu szukać kartki i długopisu.
- O mój Boże! Michał Kubiak, można prosić o autograf?- zapytała Mira, a Laura szeroko się uśmiechnęła.



_________________________________________________________
Koniec. Nie, nie bloga. Zostaję. Na czas bliżej nieokreślony. U mnie przestało padać [NARESZCIE!] i można wyjść, pooddychać świeżym powietrzem. Pozdrawiam was serdecznie ;)
P.S. Pod tą notką, jak pod każdymi innymi, możecie się reklamować, możecie prosić o to, abym powiadamiała was o nowych perypetiach. Zapraszam ! :)
2.P.S. Dziękuję wam serdecznie i z całego serca <3 Wczoraj było was tutaj 108 ;) dla porównania, w piątek tylko 17. Jesteście wielcy <3

piątek, 16 maja 2014

Akt 4.

A kolejne dni, mijały tak...Laura.
Uff, dotarła! Żałowała, że nie urodziła się w Jastrzębiu. Jest tu kolejny dzień i czuj się... jak u siebie! To jasne, chciałaby zobaczyć się z rodzicami... Ale nie. Nie chciała żeby ktokolwiek wiedział, że jest tutaj. Usiadła na ławce przy szpitalu. 
- Laura?- zapytała niska dziewczyna. Szczupła brunetka. 
- Zgadza się. Ty jesteś Mira, tak?- odparła podnosząc się i podając jej rękę.
- Tak, właściwie mam na imię Mirosława, ale Mira nie jest wsiowe. Więc, mamy jeszcze około pół godziny czasu. Mieszkam parę minut stąd. Chodźmy, zimno się robi- dziewczyna wzięła jedną torbę. Zupełnie jak Michał. Ciekawe co teraz robi. Ciekawe, czy jej szuka. Nie, przecież jej w ogóle nie zna. Jakby mógł jej szukać?! Była ciekawa jego życia. Miała tą świadomość, że już nigdy... chociaż nie, może kiedyś się spotkają... Koniec o Michale! Rzeczywiście, po paru minutach były na miejscu. 
- Proszę wejdź. Dostałam to mieszkanie w spadku, po mojej ciotce. Mój pokój jest tutaj, twój o tam! Wszystko jest do twojej dyspozycji. Bardzo cię przepraszam, ale zadzwoniłaś tak późno, i nie zdążyłam nic przygotować... W szafie, jest pościel, więc...
- Ok, ok, poradzę sobie. O której wracasz z pracy?- zapytała.
-  Jeju! Praca! Zaraz się spóźnię. Yyy, o siedemnastej powinnam być w domu- Mira uśmiechnęła się. Podała jej klucze. Otworzyła drzwi.- czuj się jak u siebie! Pa!- trzasnęła.
Wzięła głęboki oddech. Jest u siebie? Na razie, musi się zaaklimatyzować. Weszła do "jej" pokoju. Super! Zielony i błękit! Uwielbiała to połączenie. Zajrzała do szafy. Tak jak mówiła Mira, pościel była ułożona na spodzie. I tak minęło jej pół godziny.


Michał.
Zawiązał krawat drżącymi rękoma. Wiązanka leżała na stole, owiązana czarną wstążką. 09:00. Czas wychodzić. Szedł powoli. Nie spieszyło mu się. Miał w ogóle ochotę tam być? Zbliżał się do kościoła. Zobaczył karawan. Coś strasznego. Wszedł do środka. Trumna była zamknięta. Szedł coraz dalej i dalej... Zatrzymał się. Położył kwiaty na środku. Zdjęcie przedstawiało ją jako uśmiechniętą, pełną życia kobietę. Stał tam bardzo długo. 
- Michałku...- powiedziała mama Jowity. Odwrócił się. Miała lekko różowe policzki, ale nie wyglądała na osobę, która płakała całą noc- Usiądź z nami. Obok mnie i Huberta. Może lepiej się poczujesz.
- Nie, dziękuję. Ja postoję z tyłu. Nie wiem, co mam powiedzieć... Bardzo mi przykro...- odbąknął. 
- Michał, ja się cieszę że ona nie żyje. Wiemy, że nie wyszłaby z tego, a tak... nie czuje bólu. Znowu jest piękną zadbaną dziewczyną... Opiekuje się nami, uwierz mi. Msza się zaczyna. Może jednak usiądziesz..?- zapytała. 
- Nie. Nie mogę przyjąć tej... przepraszam.
Msza, cmentarz... Park. Pub. Jedna kolejka za drugą. Stracił ją. Leży teraz pod ziemią i nic. Nic więcej. 
- Przepraszam, panie Michale... Radzę panu przestać. Odstaw ten kieliszek Kubiak! Zaraz będą fotoreporterzy... Za pewne ktoś już powiadomił szczurów, o tym że chlejesz w najlepsze- powiedział barman. 
- Yhmm... Jasne. Jakieś drugie wyjście? Awaryjne?
- Za mną. Szybko.
Michał doczołgał się do domu. Jak to możliwe, że on, sportowiec najwyższych "lotów" wziął kieliszek i... chlup. Położył się na kanapie. Wziął telefon. Zadzwonił do Jowity. Na jej numer. Miał nadzieje, że usłyszy jej głos. Tak jak w "P.S. Kocham Cię". Usunięto numer. Najgorzej. Jeszcze raz. I jeszcze, i jeszcze... I za każdym połączeniem to samo! Zbyszek. Tylko on może go uratować. 
- Michał, uwierz mi, nie mam czasu!
- Gdzie ty ku*wa jesteś?!
- W Afryce. Co się głupio pytasz? Nie mogę przyjechać!
- Wiesz, upiłem się. Jestem tak nawalony, że nie mam siły oddychać. Chyba unmieram.
- Idź się Dziku wykąpać. Zimny prysznic jest jak lek na kaca! Misiek muszę iść. Dzisiaj nie zapisuję rachunku na moje konto. Cześć.
No fajnie... Nawet przyjaciel ma go gdzieś... Zimny prysznic? A niech się wali z tym prysznicem. Przybiegł do niego Czarek.
- Ohh, nie idziemy na spacer. Muszę się przespać... Zostajesz, czy uciekasz?- zapytał słabym głosem. Pies położył głowę na jego klatce piersiowej. Przykrył ich kocem i zasnęli. A Jowita... Jowita patrzyła na nich z góry. I uśmiechała się, jak nigdy dotąd. 


Laura.
Przyrządziła makaron. Z mięsem i sosem pomidorowym. Usłyszała trzask drzwiami.
- Laura? Jesteś?- zawołała Mira.
- Chodź, przygotowałam jedzenie. Makaron, może być?
- Pachnie pięknie... Dzięki. Opowiesz mi coś o sobie?- zapytała dziewczyna, nawijając niteczki na widelec.
- W wielkim skrócie... Mieszkałam w Lublinie. Studiowałam prawo. Na wakacjach poznałam Janka. Wiedziałam, że nic z tego nie będzie, ale on angażował się coraz bardziej. Oświadczył mi się. W dzień naszego ślubu, ojciec powiedział mi, żebym robiła to, aby później, nie żałować swojej decyzji. Wbiegłam do kościoła, powiedziałam Jankowi że go nie kocham. Zakupiłam bilet do Rybnika, później do Jastrzębia i... jestem- Laura wypiła szklankę wody.
- Wow! Jestem pod wrażeniem. Jak byłaś ubrana?- spytała z ciekawością Mira. Dziewczyna wstała i zaprosiła ruchem głowy Mirę do pokoju. Otworzyła szafę i pokazała zawartość.
- O JA CIE! Piękna!
- Prawda? Jeszcze mi się kiedyś przyda...- Laura rozmarzyła się. Książę na białym koniu? Nie... wystarczyłby giermek na ośle. Byleby uczucie, między nimi, było prawdziwe...



_____________________
Dzięki bardzo ;) W niedzielę kończę bloga. Myślałam, że coś z tego wyjdzie, ale widzę, klapa. Dobranoc.

środa, 14 maja 2014

Akt 3.

Z życia Michała. Parę godzin później.
Stał przy hali i czekał, aż przyjdzie Laura. Nie wiedział jak wygląda, po czym ją pozna... Wziął ze sobą Czarka. Pies był prezentem dla Jowity, mały labrador. Michał chuchnął. Robiło się coraz zimniej. Przechodził z nogi na nogę. Nagle, Czarek oplątał jego nogi i zaczął biec. Kubiak runął jak długi na ziemię. Sprawdził językiem usta. Nic nie krwawi, zęby wszystkie. Ktoś pomógł mu wstać.
- Nic panu nie jest? Zobaczyłam jak pan upada, a potem ten pies do mnie przybiegł. Może coś pana boli?- zapytała blondynka. Urocza blondynka. 
- Wszystko ok. E, Laura?- odpowiedział.
- Tak! Ty pewnie jesteś Michał. Miło mi cię poznać. Masz ślicznego psa. Jak się wabi?- dziewczyna przykucnęła i pogłaskała czworonoga.

- Nie jest mój. Znaczy się jest... Czarek. Chodźmy już, co?- Michał ruszył z miejsca, biorąc jedną walizkę Laury. Podczas drogi, nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Po dwudziestu minutach byli na miejscu. 
- Na górze jest łazienka. Po lewej jest pusty pokój, jest wszystko przygotowane. Hasła do Wi-Fi nie ma, także korzystaj do woli. Z lodówki także możesz sobie coś wziąć... Przepraszam, nie jestem w nastroju, pójdę się położyć. Mój pokój jest tam- wskazał na ciemne drzwi- gdybyś czegoś potrzebowała to... - Michał zamknął za sobą drzwi. Być może źle się zachował ale... Jak może inaczej się zachowywać?! Parę dni temu, jego ukochana przegrała. Było mu ciężko... Cholernie ciężko...

 Z życia Laury, parę godzin później.
- Dzię...-trzask- kuję... No cóż...- Michał, zachowywał się dziwnie. Zero uśmiechu, żadnego zainteresowania... A co gdyby Laura była oszustką? Nagle go okradła, a w śnie odcięła mu głowę? Wyrzuciła z siebie te myśli i poszła na górę. Miała wrażenie że Michał wcale jej nie chciał w tym domu. Załączyła laptopa i wpisała w wyszukiwarkę nazwę jakiegoś hotelu w Jastrzębiu. Znalazła i zadzwoniła.
 - Yy... Dobry wieczór. Ja chciałam zapytać, ile kosztuje jedna noc w waszym hotelu?
- Sto złotych. Zarezerwować?
- Yyy, nie dziękuję. Dobranoc.
Stówa? Nawet tyle nie miała! Szukała dalej... Pokoje w akademikach, pokoje dla studentów, wynajmę pokój! Jest! Coś ma!
- Halo? Kto, kto mówi?
- Dobry wieczór. Ja wiem, że jest późno, ale ja w sprawie pokoju. Czy ogłoszenie jest dalej aktualne?
- Tak, tak... Mam na imię Mira. 
- Laura. Wiesz, zależy mi na czasie... Może jutro, z samego rana?
- Czyli o..?
- Ósmej? 
- O ósmej to ja w robocie jestem. O siódmej. Ok? Szpital, wiesz gdzie jest?
- Ta, mniej więcej.
- Nie jesteś stąd, co?
- Nie... Więc o siódmej. Dzięki. Śpij dalej!
Spojrzała na zegarek. Było parę minut po dwudziestej drugiej. Nastawiła budzik na szóstą. Zasnęła.

*biiip* *biip*.
Zerwała się z łóżka i poszła do łazienki, odświeżyć się. Po paru minutach, ubrała kurtkę i udała się w stronę drzwi. A może powinna obudzić Michała? Nie, lepiej nie... W torebce poszukała kawałek kartki i długopis. Napisała krótki, lecz treściwy liścik "Mówiłam, że zostaję na krótko. Znalazłam mieszkanie, gdzie mogłabym wprowadzić się na czas bliżej nieokreślony. A przynajmniej mam taką nadzieję... Pozdrawiam i dziękuję. Za wszystko. Laura".
I wyszła.


 Z życia Michała. Godzina 09:52
Cisza. Żywego ducha. Co z Laurą? Pobiegł na górę. Łazienka pusta, pokój też. Co jest ?! Przeczesał ręką głowę. Poszedł do kuchni. Na lodówce była przypięta kartka. 
- Ku*wa! Zachowałem się jak bydlak!- krzyknął. Nie ma z nią żadnego kontaktu, nie wie co się z nią dzieje... O której poszła? Telefon. Gdzie do cholery jest jego telefon?!
- Yy, to pani. Dzień dobry.
- Witaj Michałku. Posłuchaj, pogrzeb Jowitki jest jutro o godzinie 09:30 w kościele. Przyjdziesz?
- Tak. Będę. Dzię...kuję. 
Rzucił telefonem o podłogę. Nie rozbił się. Może to znak, że gdzieś powinien zadzwonić? Jasne! Będzie płacił fortunę, ale jego przyjaciel powinien o tym wiedzieć...
- Zbyszek?
- Stary, jak dawno się nie odzywałeś! Co u ciebie?
- Jowita nie żyje...
- Ha ha! 1 kwietnia za parę miesięcy!
- A słyszysz że żartuję? Nie żartuję ku*wa! Zbyszek... Nie daję rady...
- Dziku! Uspokój się! Jak to się... ja pierd*le! Nie mogę w to uwierzyć...
- Uwierz. Miało być dobrze, ale stało się inaczej. Przyjedziesz?
- Postaram się. Misiek trzymaj się. Zapiszę to na mój koszt.
- Nie no, spokojnie. Dzięki, że odebrałeś. Nawet nie zapytałem co u ciebie...
- Po staremu. Słuchaj, muszę lecieć. Dzięki Michał. Trzymaj się. Cześć.
Znowu cisza. Miał jej dość. Wziął pilot od wieży stereo i włączył muzykę jak najgłośniej się da. Nareszcie! Nie zauważył nawet Czarka, który biegał jak szalony wokół niego. Ściszył. Poczuł się o niebo lepiej.
- Chodź Czarek. Idziemy się przewietrzyć...


_____________________________________________
Koniec ;) wczoraj nie dałam rady, dzisiaj trochę luzu, jutro też będzie ciężko. Pozdrawiam ;)

P.S. Mało was.. Nie komentujecie. Smutno :)