środa, 23 lipca 2014

Akt 20.

Laura.
Obudziła się o 6 rano. Wpatrywała się w okno, przez które widziała ciemność. Dzień budził się do życia, jak to w lutym bywa, około godziny ósmej. Tęskniła za słońcem, za ciepłem, za promieniami muskającymi jej twarz, za opalenizną (chociaż karnację miała ciemną), za dodatnią temperaturą, powyżej 25 stopni Celsjusza. Odwróciła głowę w drugą stronę.
- Jesteś piękna!- powiedział szeptem Michał. Cicho zachichotała.
- Najlepszy początek dnia. Dzień dobry! Dawno nie śpisz?
- Obudziłem się chwilę przed tobą... Dzisiaj jedziemy do twoich rodziców, pamiętasz? 
- Tak wiem. Najlepiej jak pojedziemy jak najprędzej, trochę nam to jednak zajmie... Myślisz, że Mira nie pozabijała się z Piotrkiem?- zapytała Laura, wtulając się w ukochanego.
- Cisza była przez całą noc... Może sprawdzimy co u nich słychać i zaczniemy się powoli zbierać, co?
Jak powiedział Michał, tak też zrobili. Wymknęli się na palcach z pokoju i uchylili drzwi do pokoju Miry. Mieli szczęście, że łóżko, było widać przez szparę. Oboje siedzieli na łóżku i mieli zamknięte oczy. Siedzieli razem... Piotrek przytulał Mirę, ona wtulała się w niego jak w misia. Zrobili dwa kroki w tył i zamknęli drzwi. Laura uśmiechnęła się. Poczuła, że między nimi wszystko jest dobrze, że Piotrek nie jest zły na Mirę... Że jej wybaczył... Odwróciła się przodem do Michała i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek.
- Mmm... za co to?- spytał siatkarz obejmując ją w talii.
- Kocham cię, wiesz?
Kubiak zaśmiał się i zaczął całować Laurę po szyi, po ramionach i po całej twarzy, podczas gdy ona zanosiła się śmiechem. 
- No, co tutaj robicie, chodźcie na śniadanie!- powiedział głos cioci, która weszła niezauważona przez nich na korytarz. Para zastygła bez ruchu na jej widok.
- Już idziemy ciociu... Może obudzimy Mirę i Piotrka... Potem jedziemy do rodziców... Weźmiemy jakieś kanapki na drogę, dobrze?- odpowiedziała Laura.
- Już je przygotowałam. Mam nadzieję, że będą wam smakować... Michałku lubisz z serem i pomidorem?
- Wyśmienicie!- odpowiedział Michał uśmiechając się. Ciocia opuściła korytarz.
- Już wkupiłeś się do naszej rodziny, samym istnieniem! Michałku mój!- dziewczyna zaśmiała się i weszła po cichu do pokoju Miry, kiedy przyjmujący poszedł na dół.
- Oo, nie śpicie już... Wołają nas na śniadanie... Eee... Piotrek, ee... Jedziesz z nami do moich rodziców?- zapytała, przechodząc przez próg.
- Nie, muszę jechać na trening do Bydgoszczy z chłopakami, bo teraz tam gramy mecz. My... rozmawialiśmy... I...- Nowakowski zaczął, lecz Mira się przebudziła i dokończyła za niego.
- Chcemy spróbować się zaprzyjaźnić... Łączyło nas dziecko. I ja... Ja chcę zostać w Rzeszowie, na czas bliżej nieokreślony. I... Chyba przyjadę dopiero na wasz ślub... Tylko nie wiem co z domem...
- Ohh... No dobrze! Do domu wprowadzi się Zbyszek z Asią, przyjeżdżają na parę tygodni, zostaną do ślubu na pewno... A co z rzeczami osobistymi?
- Zajmę się tym... Wrócę jeszcze dzisiaj do Jastrzębia... Laura, czy my możemy porozmawiać?-spytała Mira odsuwając się od Piotrka. Siatkarz zrozumiał, że dziewczyny chcą porozmawiać na osobności, więc opuścił pomieszczenie.
- O czym chciałaś pomówić?
- Wiesz, to trochę dziwne... Ale... Od kiedy... Od wczoraj w sumie, kiedy Adam zerwał z Karoliną...- zaczęła brunetka i zarumieniła się.
- Nie gadaj! Podoba ci się mój Adaś! Haha, ale numer! No nie dziwię ci się, Adasiek przystojny chłopak! Ale myślę, że powinnaś trochę zaczekać, bo Karolina może się wkurzyć, że szybko znalazł sobie nową dziewczynę...
- Ale przecież Karolina jest z Konradem!- krzyknęła Mira.
- Tak?! Ja nic nie wiem! Oj ten nasz Kondziu... Muszę go wypytać o wszystko! Ok, może zastanę go przy śniadaniu, a jak nie, to pogadam z nim wieczorem... A teraz chodź, idziemy na śniadanie!


Michał.
- Dzień dobry!- Kubiak uścisnął dłoń ojca Laury. Dziewczyna tuliła mamę, i ocierała łzy spływające jej po policzku.
- Wiedziałem, że między wami coś jest! Zobaczyłem to, jak przyjechałeś tutaj parę miesięcy temu, na ślub Laurki... Ona w ogóle nie pasowała do Jan...- siatkarz chwycił go za ramię.
- To już jest skończony temat... Ja... Ja oświadczyłem się pana córce... Mam nadzieję, że...- Michał urwał i spojrzał na ojca ukochanej, który już biegł do swojej córki, aby ją przytulić.
- Słyszałaś Haneczko? Nasza Laurka wychodzi za mąż!
- Co ty wygadujesz?- zapytała mama Laury, która pokiwała głową i podsunęła jej lewą dłoń, na której widniał pierścionek zaręczynowy. - No pięknie! Chodźcie, trzeba to uczcić! Już stawiam wodę na herbatę, Laurko ukroisz ciasta i opowiecie nam co zaplanowaliście! Jureczku, idź tylko do spiżarni i przynieś mi parę marchewek...
- Ja panu pomogę! Tylko wyciągnę torbę z samochodu...- przyjmujący podszedł do auta, ale ojciec Laury, zatrzymał go ręką i dał znak głową, że muszą iść. Szli wolnym krokiem, najpierw w milczeniu, który każdy z nich chciał jakoś przerwać, lecz nie miał odwagi. W końcu pan Jurek wziął głęboki oddech i zaczął:
- Michał... Jesteś światowej klasy siatkarzem...
- Znowu nie światowej klasy! Są lepsi ode mnie, ja cały czas się kształcę... Ale proszę dalej mówić, przerwałem panu...
- Tak... Więc... Nie boicie się, że twoje wyjazdy mogą coś zniszczyć w waszym związku?
- Nie... Dużo o tym rozmawialiśmy. Oczywiście, będzie nam trudno to pogodzić, ale świadomość, że po długim treningu, po wyjeździe, w domu czeka na ciebie ktoś, kogo kochasz i z kim chcesz dzielić resztę życia, daje niezłego kopa takiej miłości... Ja wezmę ten koszyk...- Kubiak sięgnął po marchewkę i obaj panowie, odwrócili się do wyjścia, w stronę domu. 
- Wiesz... Od kiedy Laura zaczęła spotykać się z Jankiem- "znowu ten Janek!" pomyślał Michał- jej życie... nasze życie się zmieniło. Nie myślałem, że oni tak do siebie się przywiążą. Kochali się, kłócili, ale zawsze godzili...I popełniłem największy błąd w swoim życiu... Nie powiedziałem Jankowi, jak bardzo zależy mi na Laurze. Więc mówię to tobie. Laura jest moim oczkiem w głowie, źrenicą moich oczu, moją ukochaną i jedyną córką. Michał, jeśli ją skrzywdzisz...- pan Jurek urwał. 
- Mi... Mi na Laurze też zależy... Bardzo, najbardziej! I nie dam jej skrzywdzić! Nikomu, nawet sobie! Ale gdybym ją skrzywdził... Nie wiem w jaki sposób, ale znalazłbym, dla siebie karę. Nawet śmierć...
Z oddali zobaczyli Laurę biegnącą w ich stronę.
- Czekamy już na was! Rozmawialiście o mnie, co? Tato, pewnie powiedziałeś Michałowi o tym, jaka ważna dla ciebie jestem i te inne, które mówisz każdemu?- zapytała, a jej ojciec uśmiechnął się.
- Tak, powiedział. I ja się z tym w stu procentach zgadzam...
- A ja zgadzam sie z twoimi słowami!- tata Laury zaprosił gestem gości do domu. Uderzyła go fala gorąca i zapach ciasta drożdżowego. Usiadł obok Laury przy kuchennym stole. Po chwili dołączyła do nich mama Laury i pan Jurek.
- Ohh dzieci... Znowu szykuje się ślub... Więc za ile? Rok, dwa?- zapytała pani Hania.
- Ee.. no... Bo Michał załatwił to trochę szybciej...- odpowiedziała Laura i spojrzała na Kubiaka, który także był zszokowany.
- Ee no tak. Bo ja... ee... Ślub odbędzie się 8 marca. Tylko cywilny, nad kościelnym jeszcze nie myśleliśmy, ale będzie, oczywiście! No więc, gości nie chcemy mieć dużo, wystarczą nam rodzice, świadkowie, chrzestni no i moje rodzeństwo. Nie chcemy urządzać hucznego wesela, przynajmniej przy ślubie cywilnym... 
Rodzice Laury uśmiechali się. Czy to dobry znak? Głos zabrała jej matka.
- I bardzo dobrze! Pobawimy się potem... Laurko, jesteś jakaś blada... Czy ty się...- nie dokończyła, bo Laura zerwała się z krzesła i pobiegła do łazienki. Michał poszedł za nią i oparł się o drzwi, które po dziesięciu minutach, otworzyły się. 
- Dobrze się czujesz?
- Nie bardzo... Michał, myślisz że powinnam zrobić test ciążowy?- zapytała ukochana, a on wyprostował się. To pytanie zaskoczyło go, do takiego stopnia, że teraz sam nie wiedział, ile to jest 2+2.
- A... no wiesz... spóźnia ci się?
- Nie! Jest wszystko... wszystko dobrze...Jest jeszcze jedna sprawa... Za niedługo masz urodziny, tak? No i... za dwa dni mija rok od śmierci Jowity. Chcesz...- zaczęła, ale nie musiała kończyć.
- Muszę jechać do domu. I zapalić znicz na jej grobie, po prostu muszę... Ona jest, była i będzie dla mnie tak samo ważna jak ty...
- Wiem...
Reszta dnia zleciała bardzo szybko i ani się nie obejrzeli a już wracali do domu cioci i wujka.


Laura.
- Jesteście już... Siadajcie, zaraz będzie kolacja. Mira wyjechała z Piotrkiem zaraz po tym, jak wy pojechaliście do domu. Zapytała, czy może tu przenocować trochę... Zgodziłam się bez wahania! No siadajcie... 
Do kuchni wszedł Adam, z trochę przybitą miną. Ominął Konrada i usiadł na drugim końcu stołu. Kiedy ciocia podała do stołu, Konrad zaczął jeść w pośpiechu i nie minęło pięć minut, a on już ubierał kurtkę.
- Wychodzisz?- zapytał jego ojciec.
- Tak... Ee.. No umówiłem się z Karoliną. Nie wrócę późno. Pa!- zatrzasnął drzwi, lecz Laura pobiegła za nim.
- Konrad! Czekaj! Idę sie przejść z tobą!- dziewczyna już była przy nim, a on patrzył na nią, jak na kogoś, kogo widzi pierwszy raz.- Muszę cię o coś zapytać...
- Może ja opowiem, jak to było dokładnie, co? No więc... Kiedy wybiegłem za Karoliną z domu, płakała, i to bardzo! No i kiedy ją zatrzymałem, powiedziała mi, że jestem takim samym idiotą, jakim jest mój brat i zaczęła krzyczeć. Chwyciłem ją za ręce, ale ona się wyrywała, mówiąc że jesteśmy palantami, że nikomu na niej nie zależy. Rozpłakała się tak bardzo, że opuściła ręce i stała, taka bezsilna i bezbronna. Mocno ją wtedy przytuliłem, a ona przylgnęła do mnie i za nic nie chciała puścić, jakbyśmy byli magnesami, które się nie rozłączą. Długo tak staliśmy, czułem, że powoli wraca do sił i już nie płacze. Więc wtedy chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i powiedziałem jej, że nie jestem taki sam jak Adam. I że zależy mi na niej od bardzo dawna. Ale mi nie uwierzyła i znowu zaczęła się wyrywać. No więc ja znowu ją przytuliłem i wyszeptałem do samego siebie, jak mam ją przekonać, że ją kocham. A przynajmniej myślałem, że do siebie, bo ona to usłyszała. I odeszła ode mnie na parę kroków. A ja nie zwracając na nic uwagi... ee no... ten... pocałowałem ją... i w końcu mi uwierzyła. A ja zapytałem się jej, czy na serio nie widziała, że się w niej zakochałem. No a ona odpowiedziała, że nie... Ale już nie myśli, że jestem dupkiem. No i teraz się z nią lecę spotkać...
- Wow! Jestem pod wrażeniem! Umiesz być romantyczny! Dobrze, leć! Wrócę sama! Aha! Powiedz Karolinie, że jest zaproszona na nasz ślub. Mam nadzieję, że przyjdziecie razem...
Kuzyn ucałował blondynkę w policzek, a ona zawróciła, idąc prostą drogą. Nie była daleko, jedynie jakieś 600 metrów. Usłyszała za sobą głos, wołający jej imię.
- Janek?!


___________________________________________________
Następny ;)
Mam taką wenę, że o ja cie :D
Trzeba trochę uzupełnić bohaterów ;)
Więc tak...
Adam (23l.)- kuzyn Laury
 Ciocia Grażyna i wujek Grzegorz (53l. i 55l.)- wujostwo Laury, rodzice Konrada i Adama
 Konrad i Karolina (17 l. i 18 l.)- kuzyn Laury i jego dziewczyna
 Hanna i Jerzy (52l. i 56 l.)- rodzice Laury.
 A tego pana nie trzeba przedstawiać... ;)

3 komentarze:

  1. Czy Laura nie jest w ciąży?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj sobie końcówkę części, w której wszystko jest widziane "oczyma" Michała, o ciąży ;)

      Usuń
  2. A może Laura będzie na coś chora, jeśli tak ciągle wymiotuje? Zobaczymy.
    Rozdział bardzo fajny,podoba mi sie. Czekam z niecierpliwością na kolejny! :* J.

    OdpowiedzUsuń